Zbigniew Fijałkowski (prezes GKM-u Grudziądz):Nie byliśmy tą drużyną, którą jechaliśmy przez cały sezon. Różnie koleje losu na to wpłynęły, bo pierwszy bieg wygraliśmy 5:1 i myśleliśmy, że wszystko się poukłada. Później wykluczenie Przedpełskiego, zupełnie "z czapki" było to zrobione. Później dwie taśmy, ale były tylko cztery punkty straty. Liczyliśmy, że to wszystko uda nam się opanować i doskoczymy do rywali. Później nie wiem po prostu co się stało, jak już wcześniej powiedziałem - nie byliśmy tym zespołem co zawsze. Coś strasznego się dzisiaj stało, czego ja nie potrafię ogarnąć.
Robert Kempiński (trener GKM-u Grudziądz):Widać, że poza pierwszym biegiem cała drużyna nie jechała. Dopiero w końcówce zerwał się "Bomber". Byliśmy słabi i nie ma usprawiedliwienia. Gdańsk okazał się lepszą drużyną, zasłużenie awansowali do ekstraligi, bo udowodnili to na torze.
Ales Dryml (GKM Grudziądz):Na początku mieliśmy sporo wykluczeń i to na pewno nam nie pomogło. Co mogę powiedzieć? Na pewno nie było dobrze. W biegu, gdzie upadłem, miałem bardzo dobry start i do pierwszego łuku jechałem jako pierwszy. Myślę, że był tam kontakt Thomasa Jonassona, spadł mi łańcuch z tylnego koła i upadłem.
Oskar Fajfer (GKM Grudziądz):Było widać, że nie jedzie cała drużyna, tak jak każdy by tego oczekiwał. Szkoda, że już po pierwszej serii miałem wyczerpaną baterię w organizmie, bo jestem trochę przeziębiony. Pech tak chciał, że jechałem trzy biegi pod rząd, w tym jeden praktycznie cały powtórzony. Tor wymagał też dużo sił i byłem trochę taki "odjechany".
Stanisaw Chomski (trener Renault Zdunek Wybrzeża):Na wynik pracuje się miesiącami. Byli malkontenci, którzy krytykowali Dawida Stachyrę i Marcela Szymkę, ale żużel uczy pokory i cierpliwości. Jest to co się ma i trzeba z tego zbudować zespół. Rozpiętość punktowa zawodników sama o sobie świadczy. To wszystko w tym meczu pokazało, że byliśmy tymi, którym należy się ekstraliga.
Robert Miśkowiak (Renault Zdunek Wybrzeże):U siebie jesteśmy bardzo mocną drużyną, co pokazaliśmy w ostatnim meczu. Od pewnego czasu zaczęło wszystko się układać w drużynie, było to widać. Pomimo pierwszego przegranego meczu, wyciągnęliśmy wnioski i pojechaliśmy bardzo dobrze. W tym spotkaniu nie chodziło o indywidualną zdobycz, tylko o końcowy wynik i to zrealizowaliśmy.
Dawid Stachyra (Renault Zdunek Wybrzeże):W pierwszym starcie było strasznie ciasno w pierwszym łuku i ciężko było znaleźć pozycję, którą wypracowałem po starcie. Później "trójeczka", więc OK. Następnie dwa punkty i totalny brak porozumienia z Tomkiem (chodzi o Thomasa Jonassona), do końca byłem w świadomości, że to on jedzie obok mnie. Także coś w każdym biegu się działo, ale najbardziej liczy się wynik drużyny. Z siebie jestem w 70 proc. zadowolony, także teraz tylko świętowanie.
Marcel Szymko (Renault Zdunek Wybrzeże):Chyba nie mam się do czego czepiać. Mój drugi bieg, gdzie przegrałem ze Scottem Nichollsem to żadna ujma. Wydaje mi się jednak, że zrewanżowałem mu się w tym 15. wyścigu. Jechałem przed nim, on tam niestety popełnił błąd i upadł. Jestem bardzo szczęśliwy, że pokazałem się przed gdańską publicznością. Ciężko mi coś więcej powiedzieć, bardzo się cieszę ze swojego występu.