Uroczystość miała miejsce przed Sports Bar-B-Q, gdzie zgromadziła się dosyć spora liczba fanów drużyny. Prezentacja rozpoczęła się około 19:40 od symbolicznego przekazania władzy nad rzeszowską drużyną nowemu prezesowi Andrzejowi Łabudzkiemu. Jako pierwsza głos zabrała ustępująca z funkcji prezesa Marta Półtorak, która wyraziła nadzieję, iż nowy prezes sprosta trudom zarządzania zespołem oraz wraz z drużyną wjedzie do ekstraligi.
Kolejnym punktem imprezy była już właściwa prezentacja. Jako pierwsi na specjalnie w tym celu przygotowanej scenie pojawili się trener PGE Marmy Janusz Ślączka, który odniósł się do wyniku treningu punktowanego, którym rzeszowska drużyna wysoko uległa na wyjeździe Unii Tarnów 58:32. Po nim przyszedł czas na juniorów Stali Rzeszów, Grzegorza Bassarę, Marco Gaschkę oraz Łukasz Sówkę, na którego barkach będzie spoczywał główny ciężar zdobywania punktów jeśli chodzi o formację juniorską.
Po prezentacji juniorów przyszedł czas na… nieobecnych tego wieczoru. Scott Nicholls, Peter Ljung oraz Krystian Rempała nie dotarli na prezentację drużyny, z powodu innych obowiązków. Z obecnych na prezentacji seniorów pierwszy zaprezentowany został powracający w szeregi "Żurawi" Paweł Miesiąc. Po nim na scenie pojawiły się nowe twarze w rzeszowskim team’ie, mowa tu o Kenni Larsenie oraz Nicolai Klindt’cie. Stawkę zaprezentowanych w piątkowy sobotni wieczór żużlowców uzupełnił jeden z ulubieńców rzeszowskich kibiców Maciej Kuciapa. Powracający w szeregi stalowców „Ciapek” podkreślił, że w tym sezonie chce spisywać się jeszcze lepiej niż rok wcześniej w barwach Motoru Lublin, a przede wszystkim wspólnie z kolegami awansować do Enea Ekstraligi.
Cała uroczystość trwała dosyć krótko, bo około 30 minut. Spora część kibiców zebranych przed Sports Bar-B-Q liczyła po cichu, że na prezentacji pojawi się także Rafał Okoniewski, który jak do tej pory nie doszedł z rzeszowskim klubem do porozumienia w kwestii startów. Patrząc na skład Stali Rzeszów z perspektywy poczynionych roszad oraz zmiany trenera, kibice znad Wisłoka mogą patrzeć z pewną dozą optymizmu na nadchodzący sezonu. No bo, czy może być jeszcze gorzej?