- Od 14 lat moje życie nie zmieniło się - nie chodzę. Ale każdego dnia wykonuję ćwiczenia, które utrzymują mnie w dobrej formie, dzięki czemu mięśnie nóg mam dobrze wytrenowane. W miarę możliwości finansowych raz w roku pomagają mi wykwalifikowani rehabilitanci, bo na tyle jedynie mnie stać – mówi Andrzej Szymański. Jak podkreśla były zawodnik, często spotyka się z wyrazami pomocy ze strony środowiska sportowego. Zimowe aukcje przeprowadzone przez Warszawskie Towarzystwo Speedwaya cieszyły się sporym zainteresowaniem. Kibice mieli możliwość licytacji, poza wspominanymi plastronami, koszulek reprezentacji Polski, kalendarzy na rok 2015 z Nice Girls czy książek żużlowych. - Zebrane środki finansowe pomogą w utrzymaniu mojego ciała w dobrej kondycji poprzez masaże, basen, fizykoterapię i pracę z rehabilitantem – wskazuje przeznaczenie środków Andrzej Szymański.
Wypadek, który przerwał karierę zawodnika, miał miejsce na torze w Rybniku. Jak wspomina, z dnia wypadku pamięta jedynie podróż do Rybnika oraz wymianę silnika w motocyklu. W jego pamięci pozostało też późniejsze wydarzenie miesiąc po wypadku, kiedy był transportowany do szpitala w Lesznie.
- Moim marzeniem jest, aby medycyna rozwinęła się na tyle, abym mógł chodzić – kończy Andrzej Szymański.
Warszawskie Towarzystwo Speedwaya