Były kapitan biało – niebieskich zaliczył udany występ, zdobywając dwucyfrowy wynik, jednak w ostatniej gonitwie dnia upadł na tor i został wykluczony z powtórki biegu. - Ostatni bieg tych zawodów nie był dla mnie szczęśliwy. Przegrałem start. W pierwszym łuku było ciasno, wykorzystałem to, że Niels i Bartek musieli zamknąć gaz na prostej, bo Nicki zaczął im zjeżdżać. Wyniosłem się na zewnętrzną i wydawało mi się, że wyprzedziłem Bartka na samym wejściu. Jego delikatnie pociągnęło i mnie trącił. Podciął mi nogę przez co upadłem na tor. Zostałem jednak wykluczony, trudno. – przyznaje Przemysław Pawlicki na łamach portalu elka.pl
Dla Przemysława Pawlickiego najważniejsze jest zwycięstwo drużyny, a zawodnik ma nadzieję, że Tobiasz Musielak szybko wróci do ścigania po kontuzji obojczyka. - Najważniejsze, że nasza drużyna wygrała mecz. Wszyscy pojechali dobrze i możemy się cieszyć. Walczyliśmy od początku do końca. Szkoda tylko Tofika. To jest jednak młody i ambitny chłopak. Wierzę, że szybko się pozbiera. – kończy starszy z braci Pawlickich.