PGE Stal Rzeszów pewnie pokonała MRGARDEN GKM Grudziądz w stosunku 61:29. Po meczu odbyła się konferencja, na której pojawili się przedstawiciele obu ekip, a mianowicie Robert Kępiński oraz Hubert Łęgowik ze strony gości. Natomiast u gospodarzy mecz podsumowali trener Janusz Ślączka oraz Greg Hancock.
Robert Kempiński (trener MRGARDEN GKM-u Grudziądz) - Muszę powiedzieć, że zawiódł nas Tomek Gollob, bo tej klasy zawodnik powinien się przełożyć, a tymczasem z biegu na bieg wyglądało to coraz gorzej. Jeśli chodzi o tor to spodziewaliśmy się trudniejszych warunków. Moi zawodnicy byli z niego zadowoleni także nie mam pod tym względem zastrzeżeń. Tor był normalny, a po prostu zwyciężyła na nim drużyna lepsza. Szansa na utrzymanie jest, musimy wygrać w Zielonej Górze, co będzie trudne, ale szansa jest, matematyczna. Musimy walczyć do końca, bo na papierku wygląda to tak, że szanse jeszcze mamy. Jeśli wygramy dwa spotkania za trzy punkty to możemy wykorzystać tą szansę.
Hubert Łęgowik (MRGARDEN GKM Grudziądz) - Myślałem, że w Rzeszowie tor będzie przyczepniejszy, a ja właśnie na takich bardzo lubię się ścigać. Tor nadawał się do walki. Sądzę, że zrobiłem dzisiaj, co do mnie należało i cieszę się, że trener pozwolił mi pojechać dodatkowo dwa razy. Cieszę się ze swojego wyniku. Gratuluję zwycięstwa gospodarzom, bo my jako drużyna byliśmy dzisiaj wolniejsi.
Janusz Ślączka (trener PGE Stali Rzeszów) - Muszę podziękować Peterowi Kildemandowi za to, że przyjechał tutaj na mecz. Nie czuje się najlepiej po wczorajszym Grand Prix, ale dołożył cegiełkę do naszego wyniku i wygraliśmy wysoko. Nie był do końca pewny czy pojedzie, czy da radę. Ja go cztery lata temu ściągnąłem tutaj do Polski i chyba o tym nie zapomniał, bo mimo bólu przyjechał i pomógł naszej drużynie. Kenni Larsen w swoim pierwszym starcie miał problem ze sprzęgłem i nie wyjechał tak dobrze ze startu. Później zmienił sprzęgło, dodał małą korektę z zapłonem i już później ten motocykl na prawdę miał szybki i robił to, co do niego należało. Między juniorami po ich biegu szybko uspokoiłem sytuację, powiedziałem, że najważniejsza jest drużyna. Wiadomo, że są to jeszcze młodzi zawodnicy i nie wszystko jeszcze widzą, także takie nieporozumienia się zdarzają, ale jest wszystko OK.
Greg Hancock (PGE Stal Rzeszów) - Przede wszystkim oklaski należą się Peterowi, bo wczoraj zanotował bolesny upadek w Grand Prix. Pokazał jednak, że jest bardzo silny i nieustępliwy i przyjechał do Rzeszowa pomóc drużynie. Natomiast odnosząc się do mojego wyniku wiadomo, że każdy dzień jest inny i zdarzają się lepsze lub gorsze występy. Wczoraj to nie był mój dzień w Grand Prix, ale za to dzisiaj miałem fantastyczny wieczór jadąc w barwach rzeszowskiego klubu. Dużo znaczy dla mnie powtarzalność na torze w Rzeszowie, gdzie trener Janusz Ślączka tydzień w tydzień przygotowuje go tak samo. Zwłaszcza dla mnie, gdzie nie mogę być częstym gościem na treningach, wiele to znaczy, bo mogę przyjechać i być pewny dobrego występu w meczu. Tworzymy wszyscy zgrany zespół i to wszystko pomaga w takich sukcesach jak dzisiejsza wysoka wygrana.