Przedostatnią ekipą w mojej krótkiej analizie jest srebrny medalista tegorocznych rozgrywek. Drużyna ? rewelacja, zaskoczenie sezonu, czyli po prostu Betard SPARTA Wrocław.
S-P-A-R-T-A
S... jak stadion, który w tym sezonie mógł pomieścić wyjątkowo mało osób. Z jednej strony spory minus, ale z drugiej, konieczność rozegrania wszystkich meczów u siebie w pierwszej części sezonu sprawiła, że wrocławianie wygrywali właściwie wszystko i przed rundą rewanżową wymusili na rywalach presję. Bo wygrane niby u siebie, ale jednak wygrane. Liczyły się punkty w tabeli, a nie to, gdzie zostały zdobyte. Wyjazdy nie były już tak kolorowe, ale też nie było tak, że Sparta kładła się na innych obiektach. Przeciwnie, radziła sobie bardzo dobrze i ostatecznie wylądowała na trzecim miejscu przed fazą play-off. Na nieszczęście wrocławian, w przyszłym sezonie będą znowu musieli radzić sobie na „obczyźnie”. Na razie klub z Wrocławia to taki bezdomny, który liczy na ciepłe przyjęcie.
P... jak play-offy, których nie spodziewali się chyba nawet w samej stolicy Dolnego Śląska. Drużyna błysnęła i co najważniejsze, wynik pociągnęli właściwie trzej zawodnicy. Maksym Drabik, Maciej Janowski i Tai Woffidnen przez większą część sezonu deklasowali rywali, a od czasu do czasu odrobinę większą zdobycz zanotowali Jepsen Jensen, Milik, czy Tomasz Jędrzejak. Tak naprawdę pozostawali jednak w wielkim cieniu swoich kolegów. Wiele zarzucano Piotrowi Baronowi, że przygotowywał taki, a nie inny tor, na którym rywal nie miał prawa się ścigać, bo nie było gdzie. A ja się pytam, kto mu zabroni? Miał takie prawo. Że mniej emocji, to już inna kwestia. Pytanie teraz, co liczy się bardziej? Sukces drużyny i klubu, czy widowisko dla kibiców całego produktu zwanego Ekstraligą przy nieodłącznej obecności telewizji? Wypadałoby znaleźć jakiś kompromis.
A... jak aktywność, którą działacze wrocławscy wykazują od samego zakończenia tego sezonu. Chodzi głównie o transfery i szybkie podpisywanie umów z obecnymi perłami w klubie. Nie ma się w sumie co dziwić, bo mając pieniądze, każdy chciałby zatrzymać Indywidualnego Mistrza Świata czy znakomitego Macieja Janowskiego. Szybko dogadano się również z Szymonem Woźniakiem, który także może okazać się strzałem w dziesiątkę. Pytanie tylko, czy wychodząc z marazmu pierwszej ligi i ubiegłorocznej Polonii, poradzi sobie w tej znacznie lepszej? Na razie chyba jesteśmy zgodni, że Sparta buduje najlepiej w kontekście przyszłego sezonu, choć tak naprawdę jej losy są owiane sporą tajemnicą. Mam na myśli oczywiście to, o czym w pierwszym punkcie, a więc miejsce rozgrywania meczów.
R... jak Rusko Andrzej, dobry duch klubu wrocławskiego, który być może często gdzieś w cieniu, to jednak między innymi dzięki niemu sytuacja w Sparcie jest stabilna i bardzo dobra, zwłaszcza na tle pozostałych naszych ośrodków. Honorowy Prezes Wrocławskiego Towarzystwa Żużlowego chyba najbardziej nie może ostatnio przeboleć, że wrocławianie nie będą mieli do dyspozycji swojego stadionu. Problem jest, bo to przecież nie tylko klimat własnego stadionu, ale kwestie pieniężne związane z biletami.
T... jak „Tajski”, bo trudno o nim nie wspomnieć. Anglik ma za sobą kolejny znakomity sezon. Po raz drugi wywalczył tytuł mistrza świata, a i w Ekstralidze był praktycznie nie do pokonania. Kiedy wydawało się, że nie można pojechać szeroko, on to robił perfekcyjnie, jak chociażby w częstochowskim półfinale przeciwko tarnowskiej Unii. Woffinden jedzie tam, gdzie inny boi się spojrzeć. Jest zawodnikiem poukładanym, zmotywowanym i ambitnym. W tak młodym wieku na koncie posiada dwa tytuły mistrza świata, a przecież właściwie dopiero zaczął dorosłą karierę. Raczej nie grozi mu też sodówa, bo ta pojawiłaby się wcześniej. Wręcz przeciwnie, Brytyjczyk oprócz wielkiego talentu, ma również wielkie serce, co wielokrotnie udowadnia przeznaczając pieniądze na szczytne cele. No i jak tu go nie nazwać perłą wrocławskiej drużyny?
A... jak ALE mi tu pasuje pewne słowo angielskie właśnie na tę literę, które zwięźle opisałoby postawę Maksyma Drabika w minionym sezonie. Jako jednak, że nie jesteśmy w Anglii, a owo słowo może być odbierane jako wulgarne, zostanę może przy ATRAKCYJNYM stylu jazdy tego młodego żużlowca. Tak, wiem, że to mało powiedziane. 1,788 – to średnia syna Sławomira Drabika, a byłaby jeszcze większa, lecz ze względu na nieco jeszcze nieokrzesaną jazdę, często tracił punktowane pozycje. Po prostu za bardzo chciał. 22 razy jednak mijał metę na prowadzeniu i był czwartą siłą juniorską w naszej Ekstralidze po Bartku Zmarzliku, Piotrze Pawlickim i Pawle Przedpełskim. Sezon zwieńczył znakomitym występem w Mildurze podczas DMŚJ, a już rozpatrywane jest przyznanie dzikiej karty na GP w Warszawie właśnie jemu.
Wkrótce tekst ostatni mojego cyklu dotyczący oczywiście mistrza z Leszna.
Amadeusz Bielatowicz (za: inf. własna)