Kolejnym ciekawym momentem w sezonie 2015 były wspaniałe zawody, które rozegrano 2 sierpnia na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie, rywalizowali najlepsi zawodnicy najlepszej polskiej ligi podczas Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi.
To były niesamowite zawody, na które warto było iść. Była to już druga edycja Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi byliśmy świadkami emocjonujących zawodów. Kapitalne ściganie jak zwykle umożliwił żużlowcom znakomicie przygotowany leszczyński tor. Liczba ścieżek, dzięki którym można było nabrać prędkości i przeprowadzić doby atak było dużo. Te warunki wielką radość sprawiały zawodnikom.
Biegi takie jak odsłona 12., podczas której Martin Vaculik i broniący tytułu IMME Emil Sajfutdinow mijali się prawie na każdym łuku. Kolejny ciekawy bieg to 16, kiedy Nicki Pedersen uciekł do przodu po wspaniałym ataku na pierwszym łuku, a reszta zawodników do samej mety jechała blisko siebie. W niektórych biegach było tyle akcji, że każdy kibic, który przybył na te zawody był w pełni zadowolony.
Sprzyjające warunki to jedno, ale gdyby nie zawodnicy to nie oglądalibyśmy tak wspaniałych zawodów. Do Leszna na Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi zjechały największe gwiazdy najlepszej ligi na świecie. Wielu z tych zawodników cechuje zadziorność, ambicja i determinacja. Na torze bywało ostro i bezpardonowo, ale bezpiecznie. Podczas zawodów w Lesznie doszło do jednego upadku, udział w tym wydarzeniu brał Nicki Pedersen, który zbyt ambitnie jechał w biegu 17. Reprezentant Danii na wejściu w drugi łuk trzeciego okrążenia zahaczył o tylne koło kolegi z leszczyńskiego teamu Rosjana Emila Sajfudtinova i upadł na tor. Poza rozciętym nosem trzykrotnemu mistrzowi świata nic poważnego się nie stało, jednak mimo, że był zdolny do dalszej jazdy, zadecydował, że nie dokończy zawodów, ponieważ, jak sam powiedział, nie chciał ryzykować.
Nie było żadnego zawodnika, który nie brałby tych zawodów na poważeni, bowiem wszyscy, którzy wyjechali tego dnia na tor w Lesznie pokazali ostre pazury. Między innymi chodzi Pawła Przedpełskiego, który mimo kontuzji kostki nie poddawał się i walczył ostro w każdym swoim starcie i na dystansie wydarł punkt, czy też Bartosza Smektały, pełniącego tego dnia rolę rezerwowego, który zaprezentował się tylko raz zastępując wykluczonego za taśmę Grigorija Łagutę.
Bardzo wyrównana była klasyfikacja. Bezpośrednio w finale znaleźli się Greg Hancock i Martin Vaculik, którzy wywalczyli po 11 punktów, natomiast zawodnicy z miejsc 3-10 rywalizowali o dwa ostatnie miejsca w decydującej odsłonie w półfinałach. W biegu 22 pod taśmą stanęło tylko trzech zawodników, Nicki Pedersen wcześniej wycofał się z zawodów. Mimo, że obsada tego wyścigu była uszczuplona o jednego żużlowca, bieg był wspaniały i pełen emocji, fenomenalną walkę o zwycięstwo stoczyli Grigorij Łaguta i Emil Sajfutdinow, z której górą wyszedł zawodnik KS Toruń. Właśnie tym momencie stało się jasne, że poznamy nowego mistrza IMME.
Nowym IMME został Grigorij Łaguta, który w finale kapitalnie napędził się w pierwszym łuku po szerokiej, a następnie odważnie przyciął do wewnętrznej wjeżdżając w drugi wiraż i znalazł się przed Pawlickim. Drugą lokatę zajął młodszy z braci Pawlickich -Piotr , co sprawiło wiele radości miejscowym kibicom. Trzeci był Greg Hancock.
Weronika Pizoń (za: inf. własna)