Dzisiejszych zawodów rozegranych na torze w Grudziądzu, z pewnością nie można zaliczyć do tych z najwyższej półki, jeżeli myślimy o sportowych emocjach. Był to raczej mecz bardzo przewidywalny. W dużej mierze o kolejności na mecie decydował moment startu. Brakowało walki i mijanek. Tor był bardzo twardy i suchy, a goście zupełnie nieprzełożeni. O ile pierwsze wyścigi układały się remisowo i tarnowianie nie tracili dużo w punktach, o tyle z każdym kolejnym zawodnicy GKM-u odskakiwali z wynikiem. No można powiedzieć, że tarnowian po prostu wypunktowali!
A ci jechali bez pomysłu. Zupełnie bez finezji. Właściwie zawiedli wszyscy. Jedynie Janusz Kołodziej i Leon Madsen przywieźli jakieś przyzwoite punkty, ale to i tak niewiele, kiedy patrzy się na klasę tych zawodników. Mecz, o którym trzeba szybko zapomnieć, ale i odrobić lekcję, która była naprawdę solidna. Wygrane biegi nominowane i cztery remisy, to dla drużyny aktualnych brązowych medalistów, po prostu żużlowa klapa. ?Jaskółki? zaczęły się przebudzać dopiero w dwóch ostatnich wyścigach, być może dzięki w końcu odpowiedniemu dopasowaniu, ale było już zdecydowanie za późno, żeby odwrócić losy tego pojedynku.
W Grudziądzu natomiast była wielka radość, bo pojechali wszyscy i choć może zbytnio się nie namęczyli ? decydowały przede wszystkim starty, to jednak zawodnikom należą się brawa za dobrą żużlową postawę i taką inaugurację sezonu przed własną publicznością.
Cóż, to była prawdziwie czarna sobota dla tarnowskich ?Jaskółek?. Wnioski muszą wyciągać szybko, bo już za tydzień na owalu w Mościcach sprawdzi ich nie kto inny, jak leszczyńska Unia, czyli aktualny mistrz Polski.
Sezon się zatem rozpoczął. Emocje też. Trzeba szybko zapominać o porażkach, jechać do przodu i walczyć. Bo o to właśnie w żużlu chodzi.