Urodzony w Newcastle zawodnik dołączył do walki o Indywidualne Mistrzostwo Świata określany mianem outsidera, ale ma za sobą bardzo równy sezon, włączając w to świetne występy podczas GP w Toruniu i Melbourne, które dały mu 5 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Zajmując tak wysoką pozycję, wielu zawodników skusiłoby się określenia siebie mianem faworytów o tytuł.
Doyle jest ambitnym zawodnikiem i chciałby walczyć o najwyższe miejsca. Wciąż jednak uczy się jazdy w elicie i jego podstawowym celem jest ugruntowanie swojej pozycji w cyklu.
Powiedział: Nie wiedziałem czego oczekiwać, gdy poraz pierwszy pojawiłem się w GP. Było wiele spraw organizacyjnych, gier psychologicznych i torów, na których nigdy się nie ścigałem. Nazwałbym to rokiem praktyki.
Ten rok będzie taki sam. Chciałbym nauczyć się czegoś więcej. Mam nadzieję, że będę mógł osiągnąć jeszcze wyższe miejsce i jeździć dobrze.
Chcę być w GP przez następne lata i udowodnić wszystkim, którzy we mnie wątpili, że mogę utrzymać się w cyklu.
Tegoroczna seria GP rozpoczyna się 30 kwietnia w Krsko i Doyle chciałby oprzeć się na świetnym zakończeniu sezonu 2015.
Był bliski zwycięstwa w GP w Australii, po stoczeniu znakomitej walki. Jednak upadł na tor na pierwszym łuku w finale, po zderzeniu z Gregiem Hancockiem. Stracił na krótko przytomność. Miał złamany kręgosłup i przebite płuco.
Szczęśliwie Doyle nie odczuwa skutków tego upadku i gdy nie ma odpowiednich momentów do kontuzji, to na pewno są gorsze niż upadek w ostatnim biegu sezonu.
Było w tym trochę szczęścia - powiedział. Gdy skończę sezon, to zazwyczaj mam kilka miesięcy wolnego. Gdy złamałem kręgosłup w Melbourne, to przez 7 tygodni chodziłem w kołnierzu ortopedycznym i dopiero później mogłem trenować. Nie osczędzałem się w treningach.
Jest wiele gier psychologicznych. Rory Schlein powiedział, że zaczynasz myśleć, że nie potrafisz jeździć na motocyklu i robić podstawowych rzeczy. Ale taki jest żużel - wiemy jakie jest ryzyko.