W trzech występach zdobył pięć oczek plus bonus i był mocnym atutem swojego zespołu. - Cieszę się ze swojego występu. Myślę, że mogłoby być o wiele lepiej, gdyby nie ten pierwszy bieg. Zdecydowanie go popsułem ze swojej winy. Po starcie "poszedłem w pion". Z dwóch kolejnych biegów jestem jednak zadowolony - powiedział tuż po meczu młody Spartanin. Wychowanek Kolejarza Opole może być w pełni usatysfakcjonowany, bowiem to jego najlepszy występ ligowy w tym sezonie, a za swoimi plecami przywiózł nie byle jakich rywali, bo liderów leszczyńskich Byków - Petera Kildemanda, Piotra Pawlickiego i Emila Sajfutdinowa.
Dotychczasowe występy na poznańskim Golęcinie podopiecznego Piotra Barona nie były zadowalające, jednak zawodnik nie szuka usprawiedliwienia w nawierzchni poznańskiego toru. Junior wrocławskiej drużyny nie ukrywa, jednak, że owal w stolicy Dolnośląskiego jest bliższy jego sercu. - Wolałabym jeździć we Wrocławiu, gdyż więcej mam tam kółek przejeżdżonych. Nie jest jednak źle. Dobrze się tu czuję. Jestem zadowolony - przyznał żużlowiec, pochodzący z Częstochowy.
Przed drużyną Betard Sparty Wrocław ważny mecz, który jest istotny dla układu tabeli. Już w najbliższy czwartek, bowiem Spartanie udadzą się do Rybnika, aby zmierzyć się w rewanżowym pojedynku z tamtejszy ROW-em. Rekiny z Poznania zdołały wywieźć tylko 39 punktów. Ekipa ze stolicy Dolnośląska ma zatem realne szanse na powiększenie swojego dorobku punktowego w ligowej tabeli o chociażby jedno oczko bonusowe, choć być może argumenty, którymi dysponuje drużyna wrocławska wystarczą na zwycięstwo. Póki co pozostaje to jednak sprawą otwartą. Aktualni srebrni medaliści Drużynowych Mistrzostw Polski rozgrywali trzy mecze u siebie i zagadką na ten moment jest ich forma na torach innych, niż ten poznański.- Staram się o takich rzeczach nie myśleć. Robię swoje i tyle - zakończył Dróżdż.