Larsen od kwietnia nie siedział na motocyklu, a wszystko spowodowane było nieszczęśliwym wypadkiem. Lekarze wyciągnęli z głowy zawodnika kulę, a jego stan przez dłuższy czas był poważny - Czuję się już całkiem dobrze. Zostało mi jeszcze osiem żyć. Nie mogę doczekać się kolejnych jazd. Przez ostatnie trzy miesiące nie myślałem o niczym innym, jak tylko o żużlu. Kiedy przebudziłem się w szpitalu w Danii czułem się zaszokowany. Czułem się, jakbym posiadał ręce i nogi od innego człowieka, co oczywiście było nieprawdą. To był duży szok. Pamiętam też to, że przebywałem w szpitalach w Stanach Zjednoczonych czy Bułgarii, co oczywiście również nie miało miejsca. To był po prostu efekt uszkodzenia mojego mózgu - powiedział Kenni Larsen.
Larsen ma problemy z czuciem w lewej nodze, a w przyszłym tygodniu ma zaplanowaną kolejną wizytę lekarską - W przyszłym tygodniu mamy zaplanowana kolejną wizytę u lekarzy, którzy dokładnie sprawdzą jak postępuje moje leczenie i powrót do zdrowia. Nie czuję się jednak źle. Mam jedynie problem z czuciem mojej lewej nogi i utrzymaniem jej balansu, ale to w jeździe na żużlu nie powinno być problemem. Jeżeli chodzi o pamięć, to przy urazie i uszkodzeniu mózgu, funkcje za które odpowiadała dana część przejmuje inna. Jest więc szansa, że moja pamięć w pełni powróci.
Zawodnik przyznaje, że nie pamięta nic z dnia wypadku - Nie pamiętam zupełnie nic z dnia wypadku oraz z dwóch-trzech wcześniejszych tygodni. Strzelałem nabojami typu dum-dum, które przy kontakcie z czymkolwiek, rozsypują się na milion małych cząstek. Trudno więc było lekarzom dokładnie wszystko powyciągać i wyczyścić. Można więc powiedzieć, że w całej tej sytuacji miałem bardzo dużo szczęścia.