Dla Polaków i Grega Hancocka ten turniej nie zaczął się szczęśliwie. Pierwsza taśma Piotra Pawlickiego, późniejszy jego upadek. Maciej Janowski także walczył ze sobą. Jedynie Bartosz Zmarzlik wystartował dobrze. Hancock natomiast w swoim pierwszym wyścigu przyjechał na ostatniej pozycji i był bardzo nie zadowolony.
Start zawodów zdecydowanie należał do gospodarzy. W swoim pierwszym wyścigu Martin Smoliński ruszył wzorowo i zdobył trzy oczka przywożąc za swoimi plecami Kildemanda, Janowskiego oraz Lindbaecka. Zdobył on owacje od miejscowej publiczności. W kolejnym wyścigu taśmę zaliczył Piter a w jego miejsce wyjechał Tobias Kronel. Ten pokazał się z bardzo dobrej strony, ponieważ zdobył aż dwa punkty. Wyprzedził go tylko Doyle a za jego plecami zameldowali się kolejno Zagar oraz Hancock. Trzeci wyścig okazał się pechowym dlaIversena, bowiem sędzia uznał go winnego przerwania wyścigu ? na tor upadł Lindgren, który po utracie panowania PUKa nad motocyklem zapoznał się z nawierzchnią.
Każda kolejna gonitwa napełniała kibiców nadzieją, że zawody te będą rozgrywane do ostatniego biegu. Wielki powrót Grega Hancocka pokazał się w szóstym wyścigu ? ruszył on bowiem spod taśmy najlepiej i swojego prowadzenia nie oddał do samej mety. Kolejne wielkie emocje można było zobaczyć z udziałem Piotra Pawlickiego i jego idola z dzieciństwa ? Nickiego Pedersena, którzy to w biegu dziesiątym po starcie poszli ze sobą na łokcie. Jak się okazało to wychowanek leszczyńskiej Unii wyszedł z pojedynku zwycięsko i pomknął po trzy oczka. Pedersen jakby stracił wolę walki i przyjechał na trzeciej pozycji zaraz za plecami Nielsa Kristiana Iversena.
Bieg dwunasty to wyścig na który wszyscy czekali. Jechał w nim bowiem Doyle, który był nieuchwytny dla rywali. Tai Woffinden starał się odebrać zwycięstwo Australijczykowi, jednak miał zdecydowanie za wolny motocykl. Antonio Lindbaeck musiał także uznać wyższość Chrisa Harrisa. W wyścigu czternastym można było także dostrzec ogromne emocje, kiedy to po raz kolejny Niels Kristian Iversen pokazał swoją ogromną wolę walki i nie chciał odpuścić. Zawalczył o biegowe zwycięstwo. Za jego plecami szalał Harris, który próbował ugrać coś więcej dla siebie, co jednak nie wyszło. Wyścig z udziałem Polaków wzbudził wiele emocji. Ze startu wyszli wzorowo i zamknęli Taia Woffindena. Brytyjczyk jednak dał za wygraną i mimo tego, że nie udało mu się wyprzedzić Pawlickiego i Zmarzlika to zdobył punkt na Janowskim.
W ostatnim biegu rundy zasadniczej piękną akcje przeprowadził Antonio Lindbaeck, który znalazł dla siebie miejsce i ścieżkę, aby wyprzedzić Piotra Pawlickiego oraz Michaela Jepsena Jensena. Tę akcję można spokojnie nazwać akcją Grand Prix. Pierwszy półfinał okazał się być zdecydowanie szczęśliwym dla Nielsa Kristiana Iversena oraz Doyla. Australijczyk wyszedł bardzo dobrze spod taśmy, jednak wyniósł się za mocno pod bandę i stracił pierwsze miejsce. Woffinden i Holder pożegnali się z finałem. Podczas drugiego wyścigu, który był przepustką do finału najlepszym okazał się Greg Hancock, który nie dał szansy rywalom. Za nim w pogoń ruszyli Polacy, a górą wyszedł Bartosz Zmarzlik. Pawlickiego na ostatnich metrach wyprzedził Smoliński.