Z Kujaw i Pomorza na PGE Narodowy
01.02.2017 19:28
- Grand Prix w Warszawie to jedna z najbardziej widowiskowych rund w całym cyklu - uważa Ryszard Dołomisiewicz, były reprezentant Polski i legenda Polonii Bydgoszcz. - Musimy robić wszystko, aby o żużlu było głośno w mediach w całym kraju. To się uda tylko za sprawą takich wydarzeń jak Grand Prix na PGE Narodowym.
- Liczę na każdego z naszej czwórki Polaków i przede wszystkim na ich przebojowość - podkreśla Dołomisiewicz. - Proszę nie mylić tego z ułańską fantazją, bo to zupełnie co innego. Ważne, że każdy z naszej czwórki ma już jakiś bagaż doświadczeń i właśnie to jest ich największym atutem. Młodość i doświadczenie w jednym. Mamy naprawdę najlepsze młode pokolenie na żużlu na świecie.
W swojej karierze Ryszard Dołomisiewicz raz znalazł się w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata. Było to w 1986 roku w Chorzowie. Zajął wtedy 11. miejsce z dorobkiem 6. punktów.
- Żałuję, że ja nie miałem okazji ścigać się przy 50-tysięcznej publiczności, tak jak teraz podczas Grand Prix w Warszawie - mówi Dołomisiewicz. - W wielkim finale w 1986 roku takich tłumów nie było. Był to w ogóle trudny okres dla żużla w Polsce. Można powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z zapaścią tego sportu pod każdym względem. Na przykład sprzęt na finał przygotowano mi metodami chałupniczymi, bo nie mieliśmy żadnego dostępu do silników z zachodu. W takich okolicznościach trudno było komukolwiek stawić czoła światowej czołówce - przypomina Dołomisiewicz.
Redakcja (za: inf. prasowa)