Rozegranie sobotniego spotkania stało pod znakiem, a wszystko z powodu nocnych i porannych opadów deszczu. Z czasem warunki atmosferyczne się poprawiły i zmagania były niezagrożone. Organizatorzy przygotowali nawierzchnię, do której rewelacyjnie dopasował się Mirosław Jabłoński, który tego dnia był nieomylny. Kapitan GTM Start Gniezno żartował, że nie jest do końca zadowolony ze swojej postawy, gdyż jak z uśmiechem na ustach przyznał zabrakło mu kropki nad "i". - Zabrakło rekordu toru. (śmiech zawodnika). Perfekcyjny występ całej mojej drużyny. Nie ma co ukrywać, że wygraliśmy wyjazdowe spotkanie, bo ten tor nie był naszym sprzymierzeńcem po tych wszystkich opadach deszczu. Co prawda, dało się go doprowadzić do użyteczności, ale nie były to wymarzone warunki torowe. Cieszy i buduje na przyszłość, że pomimo trudności pokonaliśmy drużynę ostrowską.