Wyrównany przebieg miało niedzielne spotkanie pomiędzy TŻ Ostrovią Ostrów Wielkopolski a GTM Start Gniezno. Wynik meczu przez cały czas był na styku, a o losach spotkania zadecydował ostatni wyścig dnia. W nim gospodarze zapewnili sobie triumf w rewanżowym pojedynku – Sam Masters wspólnie z Łukaszem Sówką pokonali podwójnie Eduarda Krcmara i Mirosława Jabłońskiego. - Szkoda, że przegraliśmy, ponieważ zabrakło nam tak niewiele, tylko dwóch punktów. Żałuję tego ostatniego biegu i tej podwójnej przegranej w parze z Mirkiem Jabłońskim. Szkoda, bo ze startu nie wyszliśmy najgorzej. Źle rozegraliśmy pierwszy łuk, a na dystansie niewiele można było zrobić. Najważniejsze, że zdobyliśmy punkt bonusowy - przyznał po meczu Czech reprezentujący barwy gnieźnieńskiej drużyny.
Eda Krcmar
Pomimo tego, że rezultat meczowy oscylował w granicach remisu przez całe spotkanie, zmagania derbowe nie były wielkim widowiskiem sportowym. Spotkanie nie obfitowało w byt wiele mijanek. W większości biegi rozstrzygały się po wyjściu z pierwszego łuku, a ten dobrze rozegrany był kluczem do sukcesu. - Dwa swoje biegi nie najlepiej rozegrałem na pierwszym łuku. Musimy na tym popracować, bo mój sprzęt był ustawiony bardzo dobrze. Traciłem, jednak pozycje wywalczone na starcie, jak choćby w swoim trzecim wyścigu. Po starcie byłem na prowadzeniu, ale chłopaki z Ostrowa minęli mnie przy bandzie i przyjechałem do mety trzeci - ocenił 21-letni zawodnik.
Na pojedynek z wiceliderem tabeli 2. Ligi Żużlowej gospodarze przygotowali bardziej przyczepny tor, niż zazwyczaj. Miejscami był on rysany przez szynę z broną, co spowodowało powstawanie cięższej szprycy. Nie pomagało to budowaniu prędkości i walce na torze.- Tor był bardzo kiepski do jazdy. Bardzo trzymał. W trakcie spotkania porobiły się koleiny i dziury. Myślałem, że nawierzchnia będzie bardziej twarda. Takie wyciągnąłem wnioski po obchodzie toru. Z pewnością ten tor nie przypadł mi do gustu - zakończył Krcmar.