- Przegraliśmy drugi raz takim stosunkiem punktowym. Pierwszą taką porażkę mieliśmy w Lublinie. W Krośnie również przegraliśmy mecz w ostatnim biegu. Musimy z tego wyciągnąć wnioski. To jest, jednak tylko sport - powiedział po meczu, Rafael Wojciechowski - menadżer ds. sportowych GTM Start Gniezno po 42. Derbach Wielkopolski.
Po czternastym biegu na tablicy wyników widniał rezultat 43:41 dla gnieźnian. Ostatni bieg nie poszedł, jednak po myśli czerwono-czarnych, którzy musieli uznać wyższość nieomylnego Sama Mastersa i dobrze dysponowanego Łukasza Sówki. - Widząc postawę Sama Mastersa i indywidualne zwycięstwa po stronie gospodarzy wiedziałem, że będzie bardzo ciężko w tym ostatnim wyścigu wyciągnąć korzystny rezultat. Wszystko, tak naprawdę, rozstrzygnęło się w czternastym wyścigu. W ostatniej gonitwie dnia o mały włos by się udało, bo ten start nie był najgorszy. Wpływ na wynik miało złe rozegranie pierwszego łuku troszeczkę. To jest, jednak tylko sport. Jest on bardzo dynamiczny. Trzeba decyzję podejmować w ułamku sekund i czasami jedna błędna decyzja może spowodować, że nie wygrywa się jednego biegu. Wyciągniemy z tego wnioski i będziemy mądrzejsi w play-offach, jeżeli spotkamy się ponownie z Ostrowem.
Pomimo tego, że rezultat meczowy oscylował w granicach remisu przez całe spotkanie, zmagania derbowe nie były wielkim widowiskiem sportowym. Spotkanie nie obfitowało w byt wiele mijanek. W większości biegi rozstrzygały się po wyjściu z pierwszego łuku, a ten dobrze rozegrany był kluczem do sukcesu. - Kluczowe było rozegranie pierwszego biegu, ale moment startowy też był ważny. Nasze starty nieraz były lepsze, nieraz gorsze, ale gospodarze dominowali nad nami w aspekcie rozgrywania pierwszego łuku. Przyczyny dopatruję się w kosmetyce przygotowania toru. Trzeba na to zwrócić uwagę, ponieważ raz zewnętrzna niosła bardziej, innym razem bardziej korzystna była jazda przy krawężniku. Tor był, jednak w całości równy na całej szerokości, do walki. Trzeba, więc było wszystko dobrze rozgrywać.
W obozie gości zabrakło przede wszystkich punktów najskuteczniejszego zawodnika na zapleczu Nice 1. Ligi Żużlowej - Marcina Nowaka. Wychowanek leszczyńskiej Unii zapisał na swym koncie tylko sześć oczek z bonusem. - Na pochwałę zasługuje Oliver Bertzon, który wyciągnął wnioski po każdym wyścigu i było widać, że bardzo mądrze rozgrywał biegi. Dodatkowo Szwed przyniósł cenne zwycięstwo w biegu czternastym. Słabszy mecz natomiast zdarzył się Marcinowi Nowakowi. Cóż, taki jest sport. Nie zawsze można wymagać kompletów od zawodnika. Myślę, że Marcin szybko wyciągnie ze swojego występu wnioski i w następnym meczu będzie lepiej. Uważam, że nadal jest liderem tej drużyny. Nie można go przekreślać w żaden sposób po tym jednym słabszym pojedynku.
W jedenastym biegu goście sięgnęli po rezerwę taktyczną, w ramach której Mirosław Jabłoński zastąpił swojego starszego brata, Krzysztofa. Było to udane zagranie sztabu szkoleniowego z historycznej stolicy Polski, bowiem goście wygrali ten wyścig podwójnie i zmniejszyli swoje straty do zaledwie dwóch punktów. - Chwała Mirkowi Jabłońskiemu, który jadąc jako rezerwa taktyczna pozwolił nam wrócić do meczu, bo ta zmiana była trafiona i te odrobione cztery punkty pozwoliły nam na powrót do walki o zwycięstwo. Nie udało się w tym piętnastym biegu. Będę musiał się zastanowić czy puszczać razem Edę (dop. red. Eduarda Krcmara) i Mirka w ostatnim wyścigu. To jest już ich trzecia gonitwa piętnasta przegrana w stosunku 5:1. Myślę, że to raczej przypadek, ale gdzieś to w głowie zostaje.
Na pojedynek z wiceliderem tabeli 2. Ligi Żużlowej gospodarze przygotowali bardziej przyczepny tor, niż zazwyczaj. Miejscami był on rysany przez szynę z broną, co w połączeniu z wodą było przyczyna powstawania cięższej szprycy. Nie pomagało to budowaniu prędkości i walce na torze.- Taka jest specyfika tego toru, choć dzisiaj był on bardziej przyczepny. Był on "rysany". Nie wiem czy kibice zwrócili na to uwagę, ale w czasie przerw jeździła taka szyna z "bronką", która "rysała" ten tor. Szybciej się ta nawierzchnia odsypywała. W kontakcie z wodą ta szpryca była o wiele cięższa. To powodowało, że zawodnikom ciężko było minąć tą szprycę i zbudować odpowiednią prędkość żeby na tym torze wyprzedzać. Trzeba to było robić umiejętnie. Były też kamienie na torze i odczuwało się to. Nie pozwalało to na takie mijanki, jak u nas, w Gnieźnie, gdzie ta szpryca jest o wiele lżejsza.
9 lipca GTM Start rozegra kolejne derbowe spotkania. Tym razem do Gniezna zawita drużyna z Rawicza. - Szansę występu dostanie Adrian Gała. Zastąpi on jednego z naszych obcokrajowców - zakończył Wojciechowski.