-Początek był na nas ciężki, jak dla mnie zabrakło tej wisienki na torcie czyli dobrej końcówki zawodów w moim wykonaniu. Oszukaliśmy się trochę z moim teamem i poszliśmy z przełożeniami po moim drugim biegu w złą stronę. W Gorzowie jest dość specyficzna nawierzchnia po tej dosypce, geometria może i się nie zmieniła ale nawierzchnia jest dość ciężka do odszyfrowania. Ten tor diametralnie się zmieniał od biegu pierwszego do piętnastego. Zawody wygraliśmy i jesteśmy mega zadowoleni, wracamy z wielkimi uśmiechami do domów.
W parku maszyn jak wspomniał na konferencji Rafał Dobrucki panuje przyjacielska atmosfera, która przejawia się współpracą i wymianą doświadczeń torowych, czy to prawda? – Ja mogę to tylko potwierdzić, wszędzie gdzie tylko pojedziemy czy są to treningi we Wrocławiu czy zawody wyjazdowe czy mecz u nasz na Olimpijski zawsze się z chłopakami uzupełniamy. Rozmawiamy między biegami jeśli ktoś ma problem doradzamy mu, żeby było tylko i wyłącznie lepiej. Koncentrujemy się na własnym teamie i własnych motorach to oczywiste ale jeśli możemy wnieść coś to teamu kolegi z drużyny to to robimy.
Co zadecydował o tym, że pod koniec zawodów to wy przechyliliście szale zwycięstwa na waszą korzyść? – Trzeba byłoby zebrać całą drużynę Betard Spart Wrocław i zapytać wszystkich po kolei, bo chłopaki wykonali naprawę świetną robotę i fruwali tutaj. Jednak sam Maksym nie popada w euforie po zwycięstwie ale już myśli o kolejnych zawodach -Skupiam się teraz na meczu ligowym w Szwecji a ten odchodzi już w zapomnienie. Nie koncentruje się jeszcze na fazie play-off, ponieważ mam przed sobą dużo innych zawodów.