W sobotni wieczór po raz siódmy w Gorzowie zostanie rozegrane żużlowe Grand Prix. Organizatorzy, jeśli chodzi o frekwencje, nie mają powodów do narzekań.
-O słuszności decyzji podjętej przez prezydenta miasta i radnych w zakresie ponownego zawarcia trzyletniej umowy na organizowanie tej imprezy. Jak widać, nasze miasto jest głodne żużla na najwyższym poziomie sportowym i cieszymy się, że we współpracy z miastem możemy im dostarczyć tych emocji. W dyskusji, czy dana impreza powinna się odbywać w Gorzowie, czy nie zawsze, powinien być brany pod uwagę najważniejszy czynnik, czyli frekwencja. W tej chwili mamy niezbity dowód na to, że Grand Prix w Gorzowie cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. A skoro już wspominamy o sobotnich zawodach, to dawno nie mieliśmy takiej sytuacji, że aż tylu Polaków będzie walczyło o najwyższe cele. Przypomnę, że Maciej Janowski jest liderem cyklu, Patryk Dudek plasuje się na trzeciej pozycji, a Bartosz Zmarzlik jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i zaczął ostatnio odrabiać straty do najlepszych-powiedział prezes Cash Broker Stali Gorzów.
W 2018 roku Gorzów czeka ostatni turniej w ramach podpisanej umowy z 2015 roku. Co dalej?
-Są miasta w historii Grand Prix, które organizowały, lub czynią to nadal, po kilkanaście turniejów i ciągle jest im mało. Ponownie odwołam się do frekwencji. Skoro u nas sprzedaż biletów na miejsca siedzące kończy się niemal miesiąc przed zawodami, to chyba warto dalej ją kontynuować. Oczywiście nie wszystko jest zależne od nas, a nawet od miasta. Jestem zwolennikiem podjęcia rozmów z BSI i wcale nie jesteśmy w nich bez szans na zawarcie kolejnej umowy. Naszym atutem jest wspaniała atmosfera w trakcie zawodów oraz to, że wszystko, co robimy, jest oceniane na najwyższym poziomie-zakończył Zmora.