Z przewagą ośmiu punktów po pierwszym meczu finałowym Nice 1.Ligi żużlowej pojedzie za tydzień do Tarnowa, Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Dzisiejsze spotkanie zostało przerwane przez sędziego po odjechaniu dwunastu biegów z powodu padającego deszczu, a tym samym coraz większego błota na torze.
- Po tym jak Oskar zaliczył groźnie wyglądający upadek i źle się czuł, obawiałem się że spotkanie zakończy się gorszym wynikiem dla nas. Osiem punktów różnicy to dużo i mało. Mogliśmy skończyć mecz w większych rozmiarach, ale zabrakło Oskara, a pogoda nie pozwoliła nam odjechać zawodów do końca. Fajfer odczuwa mocny ból w kolanie, ma też kontuzjowany bark. Będzie przechodził rehabilitację i mamy cały tydzień. Jestem przekonany, że pojedzie. W Tarnowie powalczymy o awans. W meczach barażowych z zespołem z Torunia to Unia poradzi sobie lepiej niż my. Do momentu przerwania meczu nikt nie zgłaszał obiekcji, na torze nic złego się nie działo. Były to fajne zawody. Zrobiliśmy przyczepniejszą nawierzchnię i mieliśmy z tym przeprawę z komisarzem toru i z sędzią. Trochę walczymy w Polsce z wiatrakami, bo każdy by chciał beton. Mam nadzieję, że w tym roku nie będziemy musieli już ani razu przygotowywać toru na zawody - Mirosław Kowalik, Zdunek Wybrzeże Gdańsk.
- Jechałem dobrze, choć tor był zupełnie inny niż przed tygodniem, dużo bardziej mokry. Byłem szybki i jestem zadowolony z mojej jazdy. Teraz jedziemy do Tarnowa, a ja choć startowałem tam dość dawno, miło wspominam mecz, na który pojechałem wraz z Falubazem. To szybki tor i mogę sobie na nim poradzić szczególnie, że ostatnio czuję się dobrze wszędzie gdzie jadę - Mikkel Bech, Zdunek Wybrzeże Gdańsk.
- Po raz drugi pojechaliśmy do Gdańska i znów nie dokończyliśmy zawodów. Jechaliśmy loteryjnie i po przegranym starcie trudno było walczyć z przeciwnikiem. Czasami zawodnicy musieli zrzucać okulary, by w ogóle dojechać do mety. Szkoda, że pogoda zrobiła nam taką niespodziankę na finał. Każdy by chciał pojechać na normalnym torze, ale to się nie udało. Czy osiem punktów to dużo, czy mało zobaczymy w rewanżu. Tor wszystko zweryfikuje. Prawie wszystkie mecze wygrywaliśmy wyżej, ale finał to co innego - Paweł Baran, Grupa Azoty Unia Tarnów.
- Na początku zawodów walczyliśmy z rywalami, później z torem. Ja byłem szybki i mocno odjechałem na początku gdańszczanom. Do piątego biegu spadło już tyle deszczu, że była loteria. Szkoda, że finał ligi rozgrywamy w takich warunkach. To zwieńczenie sezonu i nie chcemy oglądać walki z torem. Trzeba było się nastawić na start, bo na tej wodzie trudno jest się przełożyć - Jakub Jamróg, Grupa Azoty Unia Tarnów.