Jacek Frątczak nie zamierza iść po radę do Sławomira Kryjoma w sprawie przygotowania toru na Motoarenie. Twierdzi, że ma swój pomysł. Czy uda mu się dzięki temu zbliżyć do wyników, które osiągał w przeszłości na własnym torze były menedżer Unibaksu?
Sławomir Kryjom pracował w Toruniu w sezonach 2011, 2013 i 2014. Od samego początku nie miał problemu z kwestiami torowymi. Podczas pierwszego roku jego obecności na Motoarenie torunianie wygrali u siebie wszystkie 10 spotkań, a średnia punktów zdobywanych na mecz wynosiła 49,9.
Dwa lata później też było bardzo dobrze. Na 11 spotkań Unibax wygrał 10. Co ciekawe, jedyną domową porażkę w trakcie swojej pracy w Toruniu Kryjom zanotował z Falubazem Zielona Góra.
Wtedy jego zespół wygrywał u siebie z jeszcze większą łatwością. Średnia zdobywanych punktów na własnym obiekcie się poprawiła i wyniosła 52,2. To nie było jednak ostatnie słowo menedżera.
W 2014 roku Unibax wygrał u siebie wszystkie siedem meczów. Rywale nie mieli praktycznie żadnych szans z torunianami (średnia 56,4 na własnym torze mówi wszystko). Kryjom zauważył niedawno, że później na Motoarenie zaczęły się problemy, bo rywale w kolejnych sezonach czuli się na niej lepiej, a gospodarze nie zawsze potrafili zrobić z niej atut. Były menedżer twierdzi, że uporządkowanie tych spraw to największe wyzwanie dla Jacka Frątczaka.
- To nie jest tak, że takie sprawy da się zaprogramować - mówi nam aktualny menedżer Get Well Toruń. - Trzeba brać pod uwagę takie czynniki jak pogoda i instytucje powołane przez PGE Ekstraligę, które mogą ingerować w sposób przygotowania toru. Trudno porównywać czasy Sławka do tych obecnych. Mamy też zupełnie innych zawodników, a poza tym inaczej będzie wyglądać skład samego toru. Na razie skupiam się na przygotowaniu polskich zawodników. Na tor przyjdzie czas. Zapewniam, że swój pomysł mam. Sławkowi zupełnie szczerze dziękuję za troskę, to bardzo miłe, ale o radę pytać nie będę. Każdy ma swoje metody pracy - przekonuje Frątczak.
Menedżer Get Well o konkretach mówić nie chce, ale jeden szczegół postanowił zdradzić już teraz. - Kierunkiem jest nawierzchnia, którą widzieliśmy podczas Grand Prix w Toruniu. Jeśli mamy mieć jakiś punkt odniesienia, to właśnie taki i do tego powinniśmy dążyć - podsumowuje Frątczak.