Sport. Jakakolwiek dyscyplina, która ukrywa się pod tą nazwą ma zawsze ten sam mianownik wspólny. Każdy zainteresowany chce wygrać. O przegranych raczej się nie pamięta nieważne w jakim byłoby to stylu. Za sukcesami idą przecież poważne gratyfikacje od marketingu po dobre samopoczucie. Upraszczając jednak cały ten łańcuszek chodzi, mówiąc językiem potocznym, o kasę. I nie ma tutaj czego się wstydzić. Przecież nazwiska oprócz tlenu potrzebują jeszcze innych bodźców do normalnego funkcjonowania, które w przeciwieństwie od wspominanego O2 za darmo już nie są dostępne. Przejdźmy jednak do konkretów.
Któż z Was nie chciałby odnosić sukcesów? Ja bym chciał. I zrobiłbym zapewne wiele aby w efekcie finalnym móc być numerem jeden. Rywalizacja ma przecież to do siebie, że wyłaniamy zwycięzcę w warunkach, które są (lub powinny być) równe dla wszystkich. A co jeżeli jednak nie są? Czasami przecież szczęściu trzeba pomóc. Czy właśnie nie stosują tego obecnie włodarze Cash Broker Stali Gorzów? Prześledźmy dwa przykłady. Najpierw Memoriał im. Edwarda Jancarza. Początkowo turniej miał być rozegrany 1 kwietnia na tydzień przed inauguracją PGE Ekstraligi. Terminarz chciał, że 8 kwietnia na swoim stadionie gorzowianie goszczą torunian. Co zatem wymyślili w lubuskim? Stwierdzili, że na turniej towarzyski nie warto zapraszać zawodników Get Well, którzy mogliby sobie poćwiczyć i przypomnieć geometrię toru na tydzień przed ligową potyczką. Oczywiście mieli do tego prawo. A co z tego wyszło? Memoriał odwołany i przeniesiony na 1 maja. Później kolejne zawody na tym owalu będą miały miejsce 20 maja. Przyjadą częstochowski Lwy. Czy i tych zawodników ominą zaproszenia na turniej towarzyski? A może w ogóle memoriał rozegrać tylko we własnym gronie i zrobić z niego trening punktowany?
Druga sprawa to ostatni test mecz z Polonią Piła. Tak 4 kwietnia takowy sparing się odbył. Zdziwieni że nie było o nim zbyt głośno? Przecież wśród nas są kibice toruńscy, którzy zabraliby ze sobą sprzęt szpiegowski i spieszyli dostarczyć materiał dowodowy toruńskim działaczom. Ci na podstawie wielogodzinnej analizy rozczytaliby ustawienia motocykli, układ ścieżek i stadion Jancarza nie byłby już atutem gospodarzy.
To oczywiście mocna nadinterpretacja ostatnich wydarzeń. Jest w tym jednak coś niepokojącego. Jeżeli zaczniemy wszyscy się zamykać w swoim podwórku to za chwilę zapomnimy, że jest inny świat, piękniejszy – zdrowa rywalizacja, która przynosi o wiele więcej radości. A jeżeli chodzi o sport żużlowy to czy jest w ogóle sens aby zabierać szanse innym zawodnikom na starty a sobie na stworzenie fajnego widowiska? Przecież żużlowcy są zawodowcami. Na tych torach startowali dziesiątki razy. A zawody na jednodniowym torze? Jeżeli na czymś takim potrafią się odnaleźć to czy naprawdę problem sprawi im nawierzchnia naturalna, która poza drobnymi zmianami jest wciąż do siebie podobna? Czy potrzebny nam jest taki cyrk w Najbogatszej Lidze Świata?