Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Piotr Pawlicki: Będzie to dla nas kolejne trudne wyzwanie
 10.09.2018 9:36
Fogo Unia Leszno w niedzielnym półfinale PGE Ekstraligi pokonała Betard Spartę Wrocław i zameldowała się w finałowym starciu. Jednym z liderów leszczyńskich Byków podczas spotkania był Piotr Pawlicki, który wczoraj na torze stadionu im. Alfreda Smoczyka wywalczył dziesięć punktów i bonus.

Piotr Pawlicki po meczu przyznał, że zawodnicy z Leszna spodziewała się tego, że podopieczni Rafała Dobruckiego tanio skóry nie sprzedadzą - Wrocławianie zawsze dobrze jeździli w Lesznie, ostatnio w rundzie zasadniczej zanotowali wpadkę. Zazwyczaj jest tak, że drużyna, która przyjeżdża na tydzień lub dwa przed fazą play-off to musi wyciągnąć jakieś wnioski. Po tym meczu wiedzieliśmy, że wrocławianom nie powtórzy się już taki mecz jak w rundzie zasadniczej. Generalnie wrocławianie mają bardzo dobrych zawodników. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie bardzo ciężki mecz i byliśmy przygotowani na to, że Wrocław postawi takie warunki. Na szczęście w odpowiednim momencie znaleźliśmy to czego szukaliśmy i byliśmy coraz szybsi.

 

Kapitan Fogo Unii Leszno przyznał, że drużyna przez cały sezon walczyła o awans do finału PGE Ekstraligi, a cel został osiągnięty - Przez cały sezon walczyliśmy o to, żeby awansować do finału PGE Ekstraligi, zdecydowanie wygraliśmy rundę zasadniczą i mamy się teraz z czego cieszyć. Pozostaje nam już tylko czekać na finałowe starcie. Wielka brawa dla wszystkich chłopaków, zarządu, sponsorów oraz kibiców, którzy byli dzisiaj na stadionie i przez cały sezon z nami.

 

Fogo Unia Leszno w najbliższą niedzielę na torze stadionu im. Edwarda Jancarza w finale PGE Ekstraligi zmierzy się z Cash Broker Stalą Gorzów - Nie myślę jeszcze o finale i o tym co się będzie działo za tydzień. Będzie to dla nas kolejne trudne wyzwanie.

Dominika Bajer (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (16)
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Tajski był zbyt pewny majstra . Miało być tak pięknie a tu pampersy pełne .Lubię Taia ale mam nadzieję że pościg Bartka będzie skuteczny
ja tez jestem tego zdania
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Tajski był zbyt pewny majstra . Miało być tak pięknie a tu pampersy pełne .Lubię Taia ale mam nadzieję że pościg Bartka będzie skuteczny
siema
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Witam i do później
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
28-latek zachowuje się zupełnie inaczej niż jeszcze na początku sezonu. Do tej pory Brytyjczyk po meczach dość długo zostawał w parku maszyn, żartując z innymi żużlowcami, kibicami i dziennikarzami. Teraz jednak nie ma szans na podobne zachowanie, bo Woffinden ma duże problemy i widać, że bardzo mocno je przeżywa.
W Lesznie tradycyjnie wspólnie z drużyną podziękował kibicom Betard Sparty za doping, a spod sektora natychmiast udał się pod prysznice. Później błyskawicznie przemknął do busa i szybko zamknął go w obawie przed kibicami i dziennikarzami. Menedżer żużlowca, Jacek Trojanowski kręcił jedynie głową, że z wyjścia mistrza będą nici.
Oczywiście, dwukrotny czempion globu nie powinien udawać, że wszystko jest wspaniale, mimo porażki w dwumeczu i swojej marnej dyspozycji. Jednakże wystarczyłyby dwa słowa i nikt pretensji by nie miał. Pal licho dziennikarzy. Po zdjęcia i autografy czekała całkiem spora grupka kibiców. Ich idol zawiódł. To z pewnością nie było zachowanie godne tak poważnego żużlowca. Jego kolega z drużyny Max Fricke chociaż fanów nie zostawił w potrzebie.
Rzecznik prasowy WTS-u, Adrian Skubis odpowiedział wprost: – Nie mam takiej mocy. To dorośli faceci.
Tajski był zbyt pewny majstra . Miało być tak pięknie a tu pampersy pełne .Lubię Taia ale mam nadzieję że pościg Bartka będzie skuteczny
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Ja nie mam nic przeciwko temu :)))
No, nie dziwię się :)
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Te końcówki sezonu Baczelora dają do myślenia..
Ja nie mam nic przeciwko temu :)))
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Te końcówki sezonu Baczelora dają do myślenia..
moze on zbija ksm haha
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Podobnie było przed rokiem, gdy Australijczyk startował w barwach Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Po kapitalnej rundzie zasadniczej Batchelor zawalił gdańszczanom walkę o awans do elity. W rewanżowym finale z Grupą Azoty Unią Tarnów uciułał ledwie 5 punktów, a Zdunek Wybrzeże przegrało dwumecz 80:82. W barażu z Get Well Toruń było podobnie. Po dobrym występie na MotoArenie tym razem zawiódł w rewanżu przed własną publicznością. Zdobył 7 punktów, z czego 4 w końcówce spotkania, gdy wynik rywalizacji był już rozstrzygnięty.
W niedzielę Batchelor też zaczął solidnie punktować dopiero w 13. biegu, gdy losy półfinałowego dwumeczu były już przesądzone.
- Faktycznie spasował się dopiero w tym końcowym momencie zawodów (wygrał dwa biegi - przyp. red.). Miał silniki po serwisach. W zasadzie jak sam powiedział, to nawet nie po serwisach, a po kompletnej odbudowie. W sobotę jeździł na troszeczkę innej nawierzchni i nieco czasu mu zabrało, by dostroić sprzęt do tej nawierzchni, którą zastaliśmy dzisiaj. W tym dwóch ostatnich startach pokazał jednak, że nie ma żadnej zadyszki. Naprawdę ma moc – stwierdził menedżer ROW-u, Jarosław Dymek. – Wiem, że mówi się o nim, iż zawodzi w play offach. Zapewniam jednak, że w sobotę, na przyczepniejszym torze, prezentował się bardzo dobrze, kręcił świetne czasy. Dzisiaj w tych ostatnich startach, to też był taki Troy, jakim zawsze chcemy go oglądać. Dlatego nie boję się o niego, że będzie jakieś tam dołowanie w finale – zapewnił Dymek.
Źródło: Przegląd Sportowy
Te końcówki sezonu Baczelora dają do myślenia..
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Dodajmy także, że w oficjalnym regulaminie istnieje zapis, z którego jasno wynika, że żużlowiec ma być po zawodach do dyspozycji mediów przez 30 minut od zwolnienia motocykli z parku maszyn. Problem jest powszechny i mało kto się do tego stosuje, a więc trudno będzie, by cokolwiek się w tej kwestii zmieniło.
Wracając do Woffindena, w słoweńskim Krsku, po sobotnich zawodach sytuacja była identyczna. Brytyjczyka nie było dostępny dla nikogo. Wydaje się, że żużlowiec zaczął zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji i bardzo mocno to przeżywa. Ostatnie mecze i turnieje są dla niego niezwykle trudne i radzi sobie w nich bardzo, bardzo mizernie. W półfinałach z Fogo Unią Leszno w jedenastu wyścigach zdobył łącznie dziewiętnaście punktów. Gdyby zdobył przynajmniej sześć punktów więcej, wtedy losy awansu do finału mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej.
Źle wpływa na niego również szaleńczy atak Bartosza Zmarzlika, który w ostatnich czterech rundach odrobił do niego aż dwadzieścia punktów, zliżając się na zaledwie dziewięć przed dwoma ostatnimi rundami. Tendencja spadkowa Brytyjczyka, a mocno zwyżkowa Polaka może odwrócić losy walki o tytuł mistrza świata. Widać bowiem, że zawodnik nie ma pomysłu na mocną odpowiedź.
– Myślę, że wszyscy widzieliśmy już Woffindena w koronie mistrza świata i może on sam też tak czuł. Tak naprawdę od kilku tygodni widzimy "dołek" formy Brytyjczyka. Gdyby nie swego rodzaju przypadki po drodze, to kto wie, może rundzie w Krsku to Zmarzlik byłby liderem cyklu – ocenia Wojciech Dankiewicz, żużlowy ekspert.
Źródło: Przegląd Sportowy
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
28-latek zachowuje się zupełnie inaczej niż jeszcze na początku sezonu. Do tej pory Brytyjczyk po meczach dość długo zostawał w parku maszyn, żartując z innymi żużlowcami, kibicami i dziennikarzami. Teraz jednak nie ma szans na podobne zachowanie, bo Woffinden ma duże problemy i widać, że bardzo mocno je przeżywa.
W Lesznie tradycyjnie wspólnie z drużyną podziękował kibicom Betard Sparty za doping, a spod sektora natychmiast udał się pod prysznice. Później błyskawicznie przemknął do busa i szybko zamknął go w obawie przed kibicami i dziennikarzami. Menedżer żużlowca, Jacek Trojanowski kręcił jedynie głową, że z wyjścia mistrza będą nici.
Oczywiście, dwukrotny czempion globu nie powinien udawać, że wszystko jest wspaniale, mimo porażki w dwumeczu i swojej marnej dyspozycji. Jednakże wystarczyłyby dwa słowa i nikt pretensji by nie miał. Pal licho dziennikarzy. Po zdjęcia i autografy czekała całkiem spora grupka kibiców. Ich idol zawiódł. To z pewnością nie było zachowanie godne tak poważnego żużlowca. Jego kolega z drużyny Max Fricke chociaż fanów nie zostawił w potrzebie.
Rzecznik prasowy WTS-u, Adrian Skubis odpowiedział wprost: – Nie mam takiej mocy. To dorośli faceci.
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com