Czym zajmuje się obecnie Paweł Staszek?
Obecnie współpracuję z menagerem drużyny Vargarna Norrkoping Peterem Janssonem w Szwecji. Mam świetnego szefa, dzięki czemu cały czas jestem blisko żużla. Pracuję jako mechanik, natomiast w Polsce prowadzę serwis motocyklowy. Robię to co lubię i to co zawsze było moją ogromna pasją.
Coraz bliżej inauguracji Speedway Ekstraligi w którym zmierzą się ekipy z Lublina i Grudziądza. To dla Ciebie specjalne wydarzenie.
Przyznam szczerze, że nie wiem komu będę w tym meczu kibicował. Zarówno jednemu i drugiemu zespołowi życzę powodzenia w nadchodzącym sezonie. W Lublinie stawiałem pierwsze kroki w tym sporcie. W Grudziądzu, dokąd przyszedłem z Robertem Dadosem zaczęła się moja przygoda ze speedwayem na poważnie. Ale to na Hallera spędziłem aż czternaście lat swojej zawodniczej kariery z wieloma sukcesami sportowymi. Miałem dużo szczęścia, ponieważ otaczali mnie wspaniali ludzie, kibice oraz sponsorzy. Zatem można powiedzieć, że mam rozdarte żużlowe serce. Niech wygra lepszy.
Czy uważasz, że tegoroczny skład GKMu jest w stanie powalczyć o wymarzone play-off dla Grudziądza?
Jak nie teraz to kiedy? Wreszcie, dzięki mądrej polityce kadrowej, GKM może powalczyć o coś więcej niż o utrzymanie. Nie mniej jednak na wynik składa się kilka czynników. Prócz sprzętu, dyspozycji fizycznej i psychicznej zawodnika zawsze potrzeba szczęścia i co najważniejsze… wiary we własne możliwości. To jest sport. Wszystko może się zdarzyć.
W przeszłości pomagałeś także w szkoleniu młodzieży. Twoim zdaniem gdzie tkwi problem, że obecnie młodzi chłopcy nie garną się do żużla tak jak kiedyś?
Mamy zupełnie inne czasy niż przed kilkunastoma laty. W dawnych czasach nie było zbyt wielu możliwości na spędzanie wolnego czasu jak kiedyś. Żużel był w pewnym sensie również alternatywą dla młodzieży z małych miejscowości lub wiosek na wyrwanie się do innego świata. Teraz speedway stał się sportem elitarnym. Nie dość, że obecnie jest szereg innych alternatyw dla młodych ludzi to czarny sport stał się bardzo drogi. Myślę, że rodzice zwyczajne boją się o swoje dzieci. Żużel stał się bardziej niebezpieczny, mimo że teraz są bandy dmuchane. Zawodnicy idą na całość.
Według Ciebie mamy w dzisiejszych czasach jeszcze do czynienia z prawdziwym żużlowcami czy komercjalizacja zabija powoli ten piękny sport?
Tak jak wspominałem wcześniej, kiedy do żużla weszły wielkie pieniądze siłą rzeczy speedway stał się bardziej komercyjny. Obecnie nie oszukujmy się – rządzą pieniądze. To telewizja i wielcy sponsorzy rozdają karty. Z jednej strony bardzo się cieszę, że mój ukochany sport tak się rozwinął na przestrzeni lat. Z drugiej jest mi trochę żal, że ten klimat z lat kiedy startowałem w GKM-ie już nigdy nie wróci.
Nie masz czasem ochoty, aby raz jeszcze wrócić na tor?
W zeszłym roku po czterech latach wsiadłem na motor na torze w Szwecji. Po paru okrążeniach wspomnienia odżywają. Był to jeden trening. Obecnie więcej czasu poświęciłem na naukę mojego syna Michała, który stawia pierwsze kroki na żużlu. Co będzie dalej? Zobaczymy.
W sezonie 2018 można było spotkać Ciebie na H4, m.in. w boksie Przemysława Pawlickiego podczas meczu z Cash Broker Stalą Gorzów. Jest szansa zobaczyć Pawła Staszka na Hallera, np. podczas meczu GKM-u z Motorem 23 sierpnia?
Oczywiście, że będę na meczu. Trochę czasu jeszcze pozostało do tego spotkania. Mam nadzieję, że będzie nam dane spotkać się wspólnie na Hallera. Mam też takie wielkie marzenie, aby ten mecz pod koniec sierpnia, zarówno dla grudziądzan, jak i dla lublinian nie był ostatnim w sezonie!
Chciałbyś coś przekazać Twoim fanom których nadal masz bardzo wielu w Grudziądzu?
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i dziękuję im za to, iż po tylu latach nadal mnie pamiętają. Bardzo miło robi się na serduchu czytając takie pochlebne opinie po tylu latach na mój temat. GKM był, jest i będzie zawsze zajmował szczególne miejsce w moim sercu.