o jest błąd – mówi wprost Marek Towalski, wielokrotny były mistrz Polski ze Stalą Gorzów w lidze oraz w parach. – Zawodnicy skupiają się tylko na poszukiwaniu optymalnych ustawień i kiedy nie ma oczekiwanego wyniku zaczyna się poważny problem. Skoro ustawienia zawodzą następuje zmiana silników, tunerów, mechaników. To z kolei oznacza, że tacy żużlowcy nie potrafią rozpoznać przyczyn swojej słabej jazdy. A one najczęściej tkwią w głowie – zaznacza.
Marek Towalski zwraca uwagę, że sprzęt jest oczywiście ważny, ale w pierwszej kolejności każdy z żużlowców musi umieć spojrzeć krytycznie na siebie. Musi potrafić zwrócić uwagę na własne błędy, na ich przyczynę powstawania. Widocznie dla większości jest to za trudne.
- Oczywiście, że korekty w silnikach są ważne, ale one nie mają aż tak dużego znaczenia, jak się niektórym wydaje. Zawodnicy będący w wysokiej formie, potrafiący skupić się na sobie nawet na nieco słabszym motocyklu poradzą sobie w każdych warunkach. Nie zawsze wygrywają, bo rywale też potrafią jeździć, ale jak spojrzymy na tych najlepszych w świecie, to prawie nikt z nich nie narzeka na sprzęt – mówi dalej.
Były reprezentant Polski zwraca uwagę na jeszcze jeden element. Ci zawodnicy, którzy ciągle mówią o szukaniu optymalnych ustawień tak naprawdę nigdy ich nie znajdą, bo nie wiedzą, co szukają.
- Jak słyszę, że ktoś mówi, iż źle się przełożył, a po chwili mówi, że dobrze i tak w kółko, to oznacza, że liczy tylko na szczęście. Trafi albo nie trafi. Powtórzę, największe rezerwy tkwią w psychice każdego z żużlowców. To ona podpowiada im, co powinni robić, jak powinni reagować i działać. Trzeba umieć słuchać samego siebie, a także nie lekceważyć własnej intuicji, która często dobrze podpowiada i wskazuje, jak się należy zachować i jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Zaufać sobie nie jest rzeczą prostą. Nad tym trzeba popracować – kończy.