W piątkowym meczu MRGARDEN GKM Grudziądz wygrywa spotkanie. W zespole gospodarzy tego spotkania nie było większych dziur co przełożyło się na korzystny dla nich wynik.
Każdy w GKM – ie zapunktował. Na swoim poziomie pojechali Kenneth Bjerre, Przemek Pawlicki, Antonio LIndbaeck i Artem Łaguta. Gdyby nie defekt to byłby komplet u Rosjanina. Tego dnia był fenomenalnie szybki. Krzysiu Buczkowski miał może dwie wpadki, ale także dołożył cegiełkę do wygranej. I jeszcze 8 punktów młodzieżowców gospodarzy przy 2 gości, gdzie Karczmarz dojechał trzykrotnie na ostatniej pozycji. W tym momencie warto przypomnieć, że Rafał zdecydował o wygranej z Lublinem w 2. kolejce PGE Ekstraligi (11 punktów – przyp. red.). Dziś przywołując tamte wydarzenia widać, jak brakuje punktów wychowanka gorzowskiej Stali. Jednak nie tylko on zawiódł. Słaby mecz w wykonaniu Szymka Woźniaka. Przywiózł 3 punkty w biegu, w którym za przeciwnika miał tylko Marcina Turowskiego. Nie zachwycił Peter Kildemand. Anders Thomsen coś tam dowiózł ale także bez rewelacji. Tak naprawdę dwa ogniwa Stali trzymały ten wynik. Krzysztof Kasprzak, u którego widać progres i Bartosz Zmarzlik. Byliśmy świadkami dominacji MRGARDEN GKM – u Grudziądz. Pierwsza para miejscowych zdobyła 16 pkt i 3 bonusy, przy 5 oczkach tej samej pary gości. Siły kolejnych zestawień prezentowały się podobnie ale znowu oglądamy zwycięstwo drużyny, gdzie zawodnicy punktują równo i solidnie.
Tor przy Hallera jest specyficzny. Ale nie oznacza to, że tam nie ma ścieżek.
Tor w Grudziądzu jest taki jaki jest. Zazwyczaj każdy jedzie pod płot. W 14. biegu Antonio Lindbaeck znalazł się pod płotem i nagle stanął. Może chciał kogoś zablokować? Nie wiem. Nie każdego tam niesie. Świetnie potrafią te warunki wykorzystać Przemek Pawlicki i Artiom Łaguta. Gdyby „Toninho” został jednak przy krawężniku to mogło być 5:1 dla GKM – u.
Spotkanie dostarczyło emocji. Walka toczyła się głównie o bonus. Ten ostatecznie został w Grudziądzu. Czy wpływ na to miało zachowanie Petera Kildemanda?
Mecz ciekawy ale bardziej pod takim względem czyim łupem padnie bonus. Czy Grudziądz odrobi 12 – punktową stratę z Gorzowa. I udało się. Czy wykluczenie Petera Kildemanda miało wpływ na końcowy rezultat? Myślę, że gdyby Duńczyk się nie wykluczył z biegu to ten bonus i tak zostałby w Grudziądzu. Nadal panowałaby pełna mobilizacja w szeregach miejscowych. Nie byłoby takiego „luzu” w biegach nominowanych.
Zdaniem Dariusza Momota MRGARDEN GKM pewnie kroczy do fazy finałowej ligi. Aby się tam znaleźć nie mogą pozwolić sobie na chwilę rozprężenia.
Wyrównana drużyna z Grudziądza zmierza w kierunku play – off. Jeżeli się gdzieś pod drodze nie potkną to tam się znajdą. Myślę, że języczkiem uwagi będzie wyjazdowy mecz w Częstochowie. Obecnie GKM ma takie atuty, że przynajmniej o ten punkt bonusowy mogą pod Jasną Górą powalczyć. A może i o coś więcej.
Słabo w zawodach spisał się Rafał Karczmarz. Młodzieżowcowi ostatnio przydarzają się często słabsze występy. Przyzwyczaił swoich kibiców do znacznie lepszej postawy.
Zrobiło się cieplej to kilku zawodników przestało jechać. To jest ciekawe zjawisko w żużlu. Wpływ może mieć też inne przygotowanie nawierzchni. W Gorzowie jest pod koło, w Grudziądzu jest twardo. Zresztą w IMSJ też słaby występ Gorzowianina.
W drugim, piątkowym spotkaniu Get Well gościł Speed Car Motor Lublin. Goście pewnie wygrywają to spotkanie. Toruń powoli sięga dna.
Deklasacja Torunia. Ten mecz pokazał smutną prawdę, że na dzień dzisiejszy tam nie ma drużyny. To zlepek zawodników, przypadkowych w dodatku. Jak dla mnie Jacek Frątczak jest wygranym człowiekiem. Odejście z klubu w takiej czy innej atmosferze tego nie zmienia. Obecnie W Get Well panuje chaos. Dziwię się trochę, że Adam Krużyński, osoba do której mam wielki szacunek firmuje ten nieład w zespole swoim nazwiskiem. Tam był problem, żeby wytypować pary do biegów nominowanych. Zawodnicy nie wiedzieli, kto ma jechać. W Toruniu punktuje praktycznie tylko Jason Doyle. U siebie punkty dołoży jeszcze Chris Holder czy Niels – Kristian Iversen. Brakuje jednak punktów drugiej linii i młodzieżowców. Dla Rune Holty to może być już powoli pożegnanie z Ekstraligą. Jednak po takich wypadkach to też nie ma co się dziwić jego postawie. Norbert Kościuch stara się punktować. Brakuje jednak u niego momentu startowego. Jak dla mnie Jack Holder w przyszłym sezonie nie znajdzie zatrudnienia w tej lidze. On się nie nadaje na ten moment na ten poziom rozgrywek.
Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Speed Car Motoru Lublin w tym sezonie. Do tego tryumfu zespół poprowadził Mikkel Michelsen.
Kapitalne zawody zaliczył Mikkel Michelsen. Ten chłopak jechał jak natchniony. Gdyby nie ten incydent z Wiktorem Trofimowem to prawdopodobnie przy nazwisku Duńczyka byłby komplet. Wśród pięciu najlepszych czasów dnia, aż trzy należały do Michelsena (1,2 i 5). To on był bohaterem tego spotkania. Brawa dla Andreasa Jonssona bo wrócił po kontuzji i zapunktował. Zapunktowali młodzieżowcy. Brawa w tym miejscu dla Wiktora Lamparta, który pokonał Iversena. Dawid Lampart po tym jak otrzymał szansę, też się pokazała z dobrej strony. Wygrywał starty. Nie był może za szybki ale nadrabiał umiejętnościami. Lublin nareszcie pokazał to, czego brakowało w innych wyjazdowych spotkaniach.
Trzeba jednak trochę stonować emocje. Zwycięstwo zawsze cieszy ale …
Nie można też zbytnio gloryfikować zespół Motoru. Oczywiście wygrali i należą im się brawa za to. Aczkolwiek za rywala mieli najsłabszy zespół ligi. Oni fruwali po tej MotoArenie, podczas gdy Torunianie wyglądali jak przysłowiowi „chłopcy do bicia”.
W ostatnim biegu dnia do groźnej sytuacji doszło pomiędzy zawodnikami gości.
W 15. biegu kardynalny błąd Grigorija Łaguty. Rosjanina pociągnęło z krawężnika, postawiło i zajechał Duńczykowi tor. W tej sytuacji dobrze, że Michelsenowi się nic nie stało.
Dariusz Momot zauważa, że Ekstraliga dużo zyskała na obecności Speed Car Motoru Lublin.
Na dzień dzisiejszy gdyby Lublin miał spaść z Ekstraligi to byłaby to krzywda dla tej ligi. Pokazują charakter. Dodają kolorytu. Przegrywali mecze na wyjazdach, czasami nawet wysoko ale to były ciekawe spotkania, w których walczyli. A ich kibice tworzą nowy rozdział. Fantastyczna postawa fanów z Motoru powinna stanowić wzór do naśladowania dla sympatyków innych drużyn.
Podczas meczu w Toruniu kolejny raz byliśmy świadkami rytuału z przestawianiem zawodników przez osoby funkcyjne przed startem do biegu.
Obserwujemy powoli parodię sędziów i kierowników startu. Burzymy płynność zawodów. Każdy niemal bieg poprzedza 20 – sekundowe show z przestawianie zawodników. Tego się nie da oglądać. Ruch nogawki, czy minimalne drgnięcie kończy się ostrzeżeniem. Monitory w tym momencie są wyrocznią dla sędziów. Przeglądają, analizują i zabijają ducha sportu. Otoczka wokół żużla zrobiła się bardzo napięta.
Na sam koniec ciekawa uwaga nt. formuły jaka od kilku lat gości w zawodach indywidualnych.
Przykładowo w zawodach indywidualnych typu IMSJ czy Grand Prix zawodnik jedzie całe zawody równo, robi komplet. W półfinale odpada bo jeden bieg jemu nie wyszedł. Albo zwycięża żużlowiec, który z ostatniego miejsca wszedł do fazy finałowej. Ciężko to zrozumieć. Liczy się czasami chwilowa dyspozycja.