Z naszych informacji wynika, że obecnie pomiędzy klubem, a przedstawicielem zawodnika nie ma żadnych rozmów i tak naprawdę w tym sezonie w ogóle ich nie było. Przed minionymi rozgrywkami zawodnik przeszedł na kontrakt półzawodowy, a miał być to pierwszy krok do pełnej profesjonalizacji. Negocjacji nie można jednak dokończyć, bo zawodnik coraz mocniej utwierdza się w przekonaniu, że nie zamierza wsiadać już na motocykl.
W klubie przekonują, że w tym przypadku wcale nie chodzi o pieniądze. Zawodnik nie wyraża chęci rozpoczęcia negocjacji, a klub na razie nie naciska na niego i spokojnie czeka na zmianę decyzji.
Czasu jest sporo, bo zawodnik cały czas jest związany umową ze Stalą Gorzów i nie ma zagrożenia, że nie zmieści się w kadrze zespołu. Warunki startów można dogadać nawet w marcu. Nieco spokoju wszystkim w Gorzowie Wielkopolskim dodaje fakt, że zawodnik nie rozmawia z innymi klubami, a to daje cień nadziei, że żużlowiec wróci jeszcze do treningów i jazdy na motocyklu w swoim macierzystym klubie.
Gdyby jednak Karczmarz podjął inną decyzję, to w Stali są już na to przygotowani. Oprócz Mateusza Bartkowiaka, gotowy do występów w PGE Ekstralidze ma być także Wiktor Jasiński. Dodatkowo działacze mają także możliwość zaangażowania do roli młodzieżowca wypożyczonego ostatnio do Arged Malesy TŻ Ostrovii, Kamila Nowackiego. Możliwości klubu są więc spore, ale mimo to wszyscy liczą, że sytuacja z Karczmarzem wróci do normy, a zawodnik będzie mocnym punktem drużyny walczącej o medale.