Szef krośnieńskiej drużyny oczywiście ubolewa z powodu storpedowania planów za sprawą szalejącego koronawirusa. - A mogło być tak pięknie. W minioną sobotę mieliśmy zaplanowany sparing na swoim torze z Unią Tarnów. Kiedy ustalaliśmy w zimie jego termin, obawialiśmy się o pogodę, tymczasem było 17 stopni ciepła, piękne słońce. Już sobie wyobrażałem to wszystko; zespoły w najmocniejszych składach, na trybunach ponad 2000 fanów żużla, zacięte wyścigi, piękne widowisko. Dobre przetarcie z zespołem z wyższej ligi przed pierwszym spotkaniem o punkty w Rawiczu.
Wilki miały w planach jeszcze sparing w Łodzi z Orłem, który miał stanowić próbę generalną przed inauguracją zmagań.
- Zapowiadał się sezon, na jaki Krosno i tutejsi kibice długo czekali. Mocny skład, apetyty na walkę o awans do 1. ligi, poparte wsparciem ze strony sponsorów, co miało odzwierciedlenie w prognozowanym wysokim budżecie, ogromne zainteresowanie kibiców, o czym świadczy chociażby 1250 sprzedanych karnetów. Cały czas wszystko to jest jeszcze możliwe, tylko odroczone na razie na nieznany jeszcze czas. Nie później jednak, niż do początku września - mówi prezes Grzegorz Leśniak.
We wtorek o terminach i zasadach jazdy prezesi drugoligowców rozmawiali podczas telekonferencji z Piotrem Szymańskim, przewodniczącym Głównej Komisji Sportu Żużlowego i Zbigniewem Fiałkowskim, wiceprezesem. - Doszliśmy do wspólnego stanowiska, że aby sezon w ogóle się odbył, to inauguracja ligi musi nastąpić najpóźniej w pierwszy weekend września. Kiedy jednak wcześniej pojawi się zielone światło, a taką mamy wszyscy nadzieję, to klubom z powodzeniem wystarczy 10 dni, aby się przygotować, przeprowadzić kilka treningów, ba nawet sparing i wystartować, naturalnie z kibicami na trybunach. Oczywiście, wrzesień to jest najgorszy ze scenariuszy, ale mamy pięć miesięcy buforu; spokoju, że jesteśmy umówieni najpóźniej na wrzesień i czekamy na rozwój sytuacji. Gdyby rozgrywki wystartowały we wrześniu, to nie będzie fazy play-off, tylko runda zasadnicza. Najważniejsze, aby sezon się odbył, a szczególne ważne jest to, aby sytuacja zdrowotna się normowała.
Były także inne pomysły i wątki dyskusji, jak te, aby w rozgrywkach o drużynowe mistrzostwo Polski juniorów wystartowały tylko chętne kluby, co jest dobrym rozwiązaniem, bo nie ma, co się oszukiwać, że suchą stopą przez to, co się teraz dzieje nikt nie przejdzie i oszczędności będą potrzebne, a DMPJ nie jest imprezą strategiczną dla żużla. Jest nią liga. Mówiono o możliwości obniżki wynagrodzeń sędziów i komisarzy, choć tu nie sprecyzowano konkretnego stanowiska.
Prezes Wilków był też pytany o kwestię zarobków drugoligowych żużlowców w sezonie 2020. - Z tego co wiem, żaden klub z drugiej ligi nie myśli o tym, zresztą moim zdaniem nie ma ku temu podstaw, bo nie wiadomo, kiedy ruszy liga, jaki będzie ostatecznie stan budżetów, bo obecnie mamy tylko prognozowane budżety, które zakładają określone wpływy od sponsorów i z biletów.Trudno obecnie nawet przypuszczać, jak to się będzie układać. Czy ludzie będą chcieli, i jak licznie, na ten późniejszy żużel chodzić. Każde miasto jest inne, w Krośnie głód żużla jest olbrzymi. Mam jednak prawo oczekiwać, że kiedy by liga nie ruszyła, to frekwencja będzie bardzo dobra. Uważam, że ludzie po okresie spędzonym w czterech ścianach tym bardziej będą chcieli wyjść na zewnątrz, a ze względu na skład naszej drużyny możemy być świadkami naprawdę bardzo dobrego żużla w wykonaniu Wilków. Żaden sponsor nie powiedział nam, że rezygnuje ze wspierania naszej drużyny. Mamy okres wyczekiwania. Co dalej? Tego nie wiemy. Życzymy wszystkim firmom, aby przeszły przez ten trudny czas w jak najlepszej kondycji, choć straty na pewno jakieś będą, bo niektóre z nich już zawieszają działalność. Życzę wszystkim klubom, aby przetrwały ten ciężki okres, ale może być z tym różnie, aby wystartowały w tym sezonie i aby udało nam się go objechać, bo to będzie miało ogromne znaczenie dla przyszłości całego polskiego żużla - kończy Grzegorz Leśniak.