Ostatnie dni są bardzo intensywne dla klubów PGE Ekstraligi. Ze względu na trudną sytuację wywołaną pandemią koronawirusa, szefowie ekip negocjują nowe umowy z zawodnikami. Wiemy, że w bardzo dobrej sytuacji są Speed Car Motor Lublin i Eltrox Włókniarz Częstochowa, które mają pewność co do startów niemal wszystkich swoich zawodników w sezonie 2020. Decyzji odnośnie jazdy w Polsce nie podjął natomiast lider Betard Sparty Wrocław – Tai Woffinden.
– Przez ostatnie trzy tygodnie, prawdopodobnie, rozmawiałem przez telefon częściej niż w całym życiu. Myślę, że ludzie nie do końca wiedzą, jak wysokie są koszty, które ponoszą żużlowcy. Jeżdżę w Polsce, Szwecji, a do tego w Grand Prix. Poświęcam na to bardzo dużo pieniędzy. Mam dwa vany, do tego dochodzą ogromne rachunki za paliwo. Na sezon mam 8-9 silników – tłumaczył Woffinden w rozmowie na kanale Speedway Chat Show. – Ostatecznie nie jesteśmy żużlowcami, którzy jeżdżą dla swoich drużyn, a biznesmenami, którzy prowadzą swoje biznesy, tak powinno się na to patrzeć – dodał.
Negocjacje z zawodnikami będą trwały do 8 maja. Tego dnia zagraniczni żużlowcy powinni rozpocząć obowiązkową, 14-dniową kwarantannę. Treningi drużynowe mają się natomiast odbywać od 29 maja.
– Jeszcze nie zdecydowałem o tym, co zrobię. To trudna sytuacja. Jeśli kwarantanna będzie się utrzymywać, to jak ma wyglądać wyjazd na Grand Prix? Gdy wyjedziesz z Polski na turniej, to potem znów będziesz musiał odbyć 14-dniową kwarantannę. Opuścisz dwa mecze w Polsce, a do tego dostaniesz za to karę. Nie wiadomo jak to będzie i ile to jeszcze potrwa. Czekam na dalsze informacje od władz i prezydentów miast – mówił Brytyjczyk.
Jeśli Woffinden zdecydowałby się na starty w Polsce, musiałby się liczyć z tym, że przez dłuższy czas nie zobaczy swojej rodziny. Żużlowiec ze Scunthorpe przyznał, że w innym miejscu trudno byłoby zapewnić jego żonie oraz dwóm córkom takie warunki, jakie mają w domu.
– Wygląda na to, że byłoby to 5 miesięcy. Byłoby to ciężkie, ale mamy szczęście, że żyjemy w czasach, gdy możesz wziąć telefon i porozmawiać na Facetime (aplikacja firmy Apple, która służy do rozmów głosowych lub wideo – dop.red.). Nie mogę sobie wyobrazić jak to było, gdy mój tata się ścigał. Jechał do Rosji i pisał listy do mojej mamy. To było szalone. My żyjemy w czasach nowoczesnej technologii i możemy w jakiś sposób być ze sobą na odległość. Możemy ustalić sobie co robimy na obiad, zdzwonić się na Facetime, razem gotować i jeść. Na pewno jednak tęskniłbym za dziewczynami – podkreślił trzykrotny mistrz świata.
BARTOSZ RABENDA