Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Wspomnienia Rufina Sokołowskiego - Nowy Statut Unii i przygotowania do sezonu 1995. Część piąta
 26.06.2020 14:50
Rufin Sokołowski przez dziesięć lat pełnił funkcję prezesa Klubu Sportowego Unia Leszno. Człowiek znikąd, który nie widział w całości imprezy żużlowej, został wybrany na prezesa najbardziej utytułowanego klubu żużlowego w Polsce. O swoich początkach z żużlem, Unią Leszno i starych (nie) dobrych czasach opowiedział na łamach portalu. Zapraszamy na piątą część wspomnień Rufina Sokołowskiego.

„Panie Prezesie ten i ten jest taki a taki.” Nie myślałem, że tak wielu ludzi związanych z leszczyńskim żużlem wzajemnie się nie znosi i bez skrupułów oczernia kolegów w moich oczach. Postanowiłem przerwać falę donosicielstwa. Sposób okazał się bardzo skuteczny. Któregoś dnia zebrałem wszystkich aktywnych w tej dziedzinie. Zaprosiłem do stołu i powiedziałem: „Pan A powiedział mi, że pan B jest taki a taki. Pan B powiedział o panu C…’. Czerwień twarzy zebranych przypominała pochód 1-majowy. Wstałem i powiedziałem: „Wychodzę, a Panowie wyjaśnijcie sobie wszystko raz na zawsze”. Nie wiem co działo się po moim wyjściu, ale zainteresowani przestali później w mojej obecności mówić źle o innych. Historyjka to uzmysłowiła mi potrzebę powołania Sądu Koleżeńskiego, który by rozstrzygał konflikty między członkami klubu. Druga bolączka w systemie zarządzania klubem polegała na zbytniej „demokracji” i całkowitym rozmyciu odpowiedzialności. Dwunastoosobowy zarząd podejmujący decyzję większością głosów, stanowił niezwykłą pożywkę dla plotkarstwa. Jak na przykład podpisywać kontrakty, gdy większość chce być obecna przy negocjacjach.? Nic dziwnego, że o każdej złotówce w kontrakcie wiedziało całe miasto. Jak trener ma ustalać skład na mecz, jak zarząd widział w składzie tego, a nie innego zawodnika. Trudno było przekonać wielu, że rolą zarządu jest tworzenie najlepszych możliwych warunków dla uprawiania sportu przez zawodników. Zadanie zarządu to zdobywanie pieniędzy na funkcjonowanie klubu, organizowanie meczy, tworzenie najlepszej możliwej opieki medycznej, pomoc zawodnikom w szkole i tym podobne problemy. Pomysł był taki: tworzymy nowy statut, zwołujemy nadzwyczajne walne zgromadzenie i zatwierdzamy radykalne zmiany. Powołujemy organy władzy:

- Prezes Klubu wybierany i odwoływany przez walne zgromadzenie w głosowaniu tajnym z prawem veta do uchwał zarządu,

- Prezydium Klubu (prezes i dwaj wiceprezesi, skarbnik sekretarz) polityka kadrowa i finansowa,

- Zarząd - pozostałe zadania klubu,

- Sąd Koleżeński,

- Komisja Rewizyjna.

 

Wielu nie było zadowolonych z takich propozycji. Aby doprowadzić do uchwały zarządu o zwołaniu zebrania musiałem zadeklarować, że podam się do dymisji i poddam się nowemu głosowaniu. I rzeczywiście zebranie się odbyło. Moje stwierdzenie, że podaje się do dymisji sala przyjęła z radością. Zdążyłem zajść wielu za skórę. Przed wyborami prezesa zabrałem głos. Był na tyle silny, że po wystąpieniu Leszek Jankowski szepnął mi w ucho: „Po taiłeś ich”. W głosowaniu tajnym dostałem prawie 100% głosów. Tekst tego wystąpienia zabrał ode mnie Adam Zając. Szkoda, że mu dałem. Był to jedyny egzemplarz.

 

Pierwszą moja decyzją było zatrudnienie na umowę o dzieło archiwisty. Zenon Jóźwiak ukończył kurs archiwistyki i było to jego pierwsze zlecenie. Pamiętam, że za uzgodnioną stawkę 300 zł(!) przez kilka miesięcy porządkował sterty dokumentów luzem zalegające szafy, pawlacze i piwnice. Niektóre kartony z papierami pamiętały przeprowadzkę biur Unii z Rynku do Czarnego Budynku w 1977 roku. W rezultacie dokumenty klubowe zostały profesjonalne zebrane. Byli pracownicy przez lata mogli uzupełniać swoja dokumentację o zatrudnieniu przy przejściu na emeryturę. Więcej powstały wtedy zasady archiwizowania imprez sportowych. Teczka każdej imprezy zawierała m. in. plakat, program, protokoły zawodów. Po wielu latach pani dyrektor Archiwum Państwowego dziękowała mojemu następcy za przekazanie profesjonalnie zrobionego archiwum klubu, ten, w obecności wielu zebranych, przyjmował te podziękowania jako osobiście przez niego zasłużone.

 

W tym czasie szły przygotowania do sezonu. Trener Andrzej Pogorzelski dał wolną rękę Pawłowi Jąderowi, Sławomirowi Rypieniowi i Krzysztofowi Miturze. Poszli na wypożyczenia. Jakim cudem zorganizowaliśmy obóz zimowy w Lądku Zdroju. Niestety podczas jego trwania zachorował Andrzej Pogorzelski. Pojechałem po niego i przywiozłem do Leszna. Darzyłem pana Andrzeja wielkim szacunkiem. Chcąc odwdzięczyć mu się, za to, co dokonał dla Unii, zrobiliśmy w klubie wszystko, aby skompletować wszystkie niezbędne dokumenty i zapewnić mu stały dochód w postaci emerytury.

 

Złote ręce mechaników i zawodników Unii doprowadziły sprzęt do stanu umożliwiającego nawiązanie walki.

 

I nadszedł dzień prawdy. Pierwszy sparing. Byłem strasznie zdenerwowany. Mecz od strony organizacyjnej znałem tylko z opowiadań. Nie mogłem spać. Było jeszcze ciemno, gdy pojechałem na stadion. Chyba ze zdenerwowania zapomniałem kluczy. Poszedłem więc na trybuny. Usiadłem i paliłem jednego papierosa za drugim. Gdy się rozjaśniło wyjechał ciągnik na tor. Po jakimś czasie przyszli gracarze. Potem ktoś wystawił i zaczął montować maszynę startową. W tym samym czasie rozstawiono głośniki i ktoś zaczął mówić „raz, dwa, trzy”. Pod wieżą zebrała się grupa mężczyzn, założyła kamizelki „Służba porządkowa” i rozeszli się po całym stadionie.  Do kas udała się duża grupa kobiet. Wreszcie przyjechali zawodnicy, mechanicy, trenerzy, lekarze, pielęgniarki. Wszyscy oni wiedzieli, że nie dostaną grosza. Ale przyszli. Podobnie jak kibice, którzy zapełnili trybuny. Przyszło mi na myśl, że ci ludzie to jest Unia Leszno. Nikt jej nie złamie, dopóki będą ludzie, chcący działać dla niej za darmo i wydać własne pieniądze na bilet.

 

Dominika Bajer (za: inf.własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (2)
5 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na usunięty komentarz
On opowiada a Ty piszesz
A to jest bardzo złożona osbowość
Podejmij wyzwanie....
A co ???
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
Konto usunięte
Napisz książkę Dominiko
Z całym szacunkiem
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com