Ekipa znad Warty zaliczyła bardzo trudny początek sezonu pod względem sportowym. Inauguracyjne spotkanie na domowym torze przegrałą z aktualnym Drużynowym Mistrzem Polski - Fogo Unią Leszno. Dwa kolejne mecze wyjazdowe w Lublinie i Rybniku również nie poszły po myśli trenera Stanisława Chomskiego. Pierwsze przełamanie miało szansę nadejść 3 lipca. Niestety fantastyczny mecz jaki rozpoczął się między Moje Bermudy Stali Gorzów z Eltrox Włókniarzem Częstochowa zakończył się pożarem. Na Stadionie im. Edwarda Jancarza po 10 biegu doszło do unicestwienia rozdzielni prądu znajdującej się w gorzowskim parku maszyn. Tablica wyników w momencie przerwania spotkania pokazywała 32:28, jednak wynik ten nie został zaliczony. Sędzia zawodów Paweł Słupski zadecydował o przerwaniu spotkania, a decyzje o ostatecznym rezultacie podejmie Komisja Orzekająca Ekstraligi Żużlowej (KOL).
Dziś znamy już wstępne przyczyny piątkowego pożaru, które w rozmowie z Radiem Gorzów przedstawił dyrektor zarządzający Moje Bermudy Stali Gorzów - Z raportu Miejskiej Komendy Państwowe Straży Pożarnej wynika, że przyczyną pożaru było
najprawdopodobniej zwarcie instalacji elektrycznej w rozdzielni. Cały obiekt sportowy jakim jest Stadion im. Edwarda Jancarza jest własnością miasta Gorzowa Wielkopolskiego a pieczę na nim sprawuję Ośrodek Sportu i Rekreacji w Gorzowie Wielkopolskim. Za wszystkie sprawy formalne takie jak zezwolenia i dozory są po stronie OSIR-u. Klub Stal Gorzów nie ma wpływu na to jakie kontrole prowadzone są na stadionie. Z aktualnych informacji wynika, że wszystkie niezbędną przeglądy instalacji elektrycznej były wykonane a dokumentacja jest kompletna - opowiada Tomasz Michalski.
KOL nie podał jeszcze terminu zebrania a decyzja co do ostatecznego rezultatu tego spotkania może okazać się kluczowa w walce o ostateczną lokatę w tabeli PGE Ekstraligi 2020. Zakładać można, że Komisja rozpatrywać będzie cztery potencjalne możliwości zakończenia tej sprawy. Pierwszą z nich jest zaliczenie wyniku po 10 biegach spotkania. Mecz jednak trzymał mocno w napięciu a wynik meczu wciąż był sprawą otwartą. Drugą z opcji jest orzeczenie walkoweru na korzyść drużyny gości, ponieważ to gospodarz odpowiada za wszelkie przygotowania do meczu. Istnieje również możliwość dokończenia rozpoczętego już meczu lub odjechania tych zawodów od początku. Dyrektor Stali nie ukrywa, że ponowne spotkanie obu ekip wygeneruje spore koszty - Ewentualnie powtórzenie spotkania, ponowne zaproszenie kibiców - wszystko to są bardzo duże koszty dla klubu. Logistycznie jest to dla nas bardzo duże przedsięwzięcie.
Niepewność co do wyniku 4. kolejki PGE Ekstraligi nie jest największym problemem gorzowskiego klubu. Są nim bez wątpienia techniczne konsekwencje pożaru. Wylicza je dyrektor zarządzający - Problem ze spaloną rozdzielnią aktualnie jest największym problemem klubu. W tym momencie na terenie stadionu nie ma żadnego zasilania. Powrót do treningów nie jest możliwy, ponieważ nie istnieje możliwość napompowania band. Wszyscy doskonale wiemy, że jest to element zapewniający bezpieczeństwo zawodników, bez nich trening nie może się odbyć! Na chwilę obecną rozmawiamy z firmami, które mogłyby się podjąć naprawy rozdzielni. Czas usuwania awarii szacowany jest na dwa, trzy tygodnie. Na chwilę obecną musimy się uzbroić w cierpliwość - relacjonuje Michalski.
Szacowany czas naprawy jest dość długi patrząc na ligowy terminarz. Stal Gorzów w najbliższą niedzielę (12 lipca br) udaję się na spotkanie derbowe do Zielonej Góry, jednak już w 6 kolejce powinna gościć na swoim torze drużynę Betard Sparty Wrocław (19 lipca).Przedstawiciel Stali przyznaję, że zawody na dzień dzisiejszy mogą nie odbyć się w planowanym terminie - Do meczu ze Spartą Wrocław zostały niespełna dwa tygodnie. Patrząc ile pozostało jeszcze pracy do wykonania oraz doliczyć trzeba czas na wykonanie niezbędnych badań oraz zapisy konkretnych protokołów wykonawczych istnienie duże prawdopodobieństwo, że trzeba będzie przełożyć ten mecz - zakończył.
