Do całej sprawy odniósł się Marcin Murawski, prezes GKM – u, który ubolewa nad ilością negatywnych opinii na temat spraw organizacyjnych klubu: Media i wielu kibiców przedstawia nasz klub w złym świetle. Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że jest nam przykro, że nie mogliśmy zakończyć tego spotkania i odjechać pełnych 15 wyścigów. Po kosmetyce toru nasza nawierzchnia z pewnością nadawała się na rozegranie pozostałych biegów, a drużyna była gotowa kontynuować spotkanie. Niestety, sędzia podjął taką, a nie inną decyzję, zaliczył wynik po 9 wyścigach chociaż robiliśmy wszystko aby te zawody dokończyć.
Prezes zwrócił uwagę, że w momencie odbioru zastrzeżeń nie zgłaszała żadna ze stron: Tor został odebrany przed meczem przez sędziego, komisarza i przedstawicieli obu drużyn. Sztab szkoleniowy z Gorzowa był w Grudziądzu od samego rana i nie zgłaszał żadnych uwag. Po drobnych opadach deszczu przed meczem poprawiono tylko nawierzchnię na prostej startowej. Mecz mógł rozpocząć się normalnie, a podczas niego wszystkie prace na torze koordynowali sędzia i komisarz.
Prace na torze rozpoczęły się po dziewiątym biegu, na prośbę gości, którzy zgłaszali zastrzeżenia co do warunków: Wszyscy przyzwyczaili się, że w Grudziądzu musi być tor idealny tzw. „stół”. Pojawiły się dwie dziurki na drugim łuku i od razu pojawił się problem w oczach gości… Jeździmy na zawody po całej Polsce i spotykamy różne tory również takie nieregulaminowe, a wczoraj przez dwie dziury przerywamy mecz? Chyba nie tak to powinno wyglądać. Należy dodać, że żaden z upadków nie był winą toru, a sytuacjami torowymi, bądź jak w przypadku Rafała Karczmarza błędu zawodnika. Gorzowianie zgłaszali uwagi, jednak naszym zdaniem po zarządzonej kosmetyce toru należało kontynuować spotkanie. Nasi zawodnicy byli gotowi do dalszej jazdy po równaniu toru. Po zawodach rozmawiałem z Artemem Lagutą, który mówił mi, że ten tor w porównaniu do tego, co było na Grand Prix w Vojens w zeszłym roku, to było niebo, a ziemia. Dało się tutaj spokojnie jechać nawierzchnia mu odpowiadała.
Zastrzeżenia budziła też liczba sprzętu jaką użyto do próby naprawienia nawierzchni. Prezes jasno daje do zrozumienia, że to komisarz i sędzia podejmują decyzje: Wykonywaliśmy wszystkie polecenia sędziego i komisarza toru. Nasz klub ma do dyspozycji trzy ciągniki oraz dwie polewaczki. Mamy też osoby do obsługi z każdej z maszyn. Kosmetykę toru jednym traktorem i polewaczką zarządziły osoby odpowiedzialne za jego przygotowanie, czyli sędzia i komisarz. Na torze pojawił się mniejszy ciągnik, gdyż nowszy większy sprzęt narobił tylko więcej szkód w postaci błota niż pożytku. Nie było też możliwości pracy większej ilości sprzętu jednocześnie gdyż najpierw należało tą nawierzchnie wyrównać, a dopiero potem ubić polewaczką.
Na koniec prezes odniósł się do następnego meczu swojego klubu: Wiemy, że nasza drużyna nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji. Częstochowa to klub z czołówki PGE Ekstraligi i na pewno czeka nas dużo trudniejszy mecz. Przed sztabem szkoleniowym i całą drużyną sporo pracy. Mam nadzieję, że nie przeszkodzi nam tym razem pogoda, która jest naszą zmorą w tym sezonie i obejrzymy ciekawe widowisko na H4.