Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Wspomnienia Rufina Sokołowskiego - Samorząd Leszna i pierwszy sezon. Część szósta
 23.08.2020 21:51
Rufin Sokołowski przez dziesięć lat pełnił funkcję prezesa Klubu Sportowego Unia Leszno. Człowiek znikąd, który nie widział w całości imprezy żużlowej, został wybrany na prezesa najbardziej utytułowanego klubu żużlowego w Polsce. O swoich początkach z żużlem, Unią Leszno i starych (nie) dobrych czasach opowiedział na łamach portalu. Zapraszamy na szóstą część wspomnień Rufina Sokołowskiego.

Utrzymanie Unii przy życiu wymagało ułożenia relacji z miastem. Klub zajmował pomieszczenia pod biura i warsztaty dzierżawione od MOSIR, korzystał ze stadionu, czerpał wodę z sieci miejskiej. Nie było żadnego gotówkowego wsparcia bieżącej działalności. Zarząd Prezesa Stanisława Mizgalskiego próbował pozyskać przychylność prezydenta Edmunda Szczuckiego. Włodarz miasta przyjął nawet zaproszenie na posiedzenie zarządu klubu. W jego trakcie Bolesław Ossowski, trener ds. ogólnorozwojowych z uprawnieniami do prowadzenia drużyny żużlowej, zdobył się na odwagę (tej nigdy mu nie brakowało) i zapytał wprost: „Panie prezydencie, czy klub może liczyć na jakiekolwiek pieniądze z miasta?” Reakcja Prezydenta była szokiem dla zebranych. Zerwał się na równe nogi, krzyknął: „Co wy myślicie, że ja jestem I sekretarzem PZPR?” i wyszedł. Kiedy pierwszy raz poszedłem do niego, a byłem przecież radnym miasta, sprawdziłem, że w jego stosunku do klubu nie ma żadnych zmian. Postanowiłem zagrać va bank. Jednym z radnych rządzącej w mieście Unii Wolności był przedsiębiorca transportowy Wojtek Marciniak. Prywatnie sympatyk także Unii Leszno. Pojechałem do niego i poprosiłem, aby podstawił pod klub ciężarówki, bo będę wywoził wszystko, co Unii do Rawicza i tam będziemy jeździć. „Wojtek, w Lesznie nas nie chcą, będziemy jeździć w Rawiczu. Twojemu Prezydentowi radzę, aby przeniósł gabinet z pierwszego piętra na parter, bo skakanie z tej wysokości przez okno w jego wieku może być niebezpieczne. Znasz leszczyńskich szalikowców lepiej ode mnie i cholera wie, co im przyjdzie do głowy?”. Oczywiście, mówiąc te słowa, byłem po rozmowie zarówno z prezesem kolejarza Panem Nogałą, jak i burmistrzem Rawicza Panem Zelkiem. Spodziewałem się sprawdzania moich „zamiarów”. Nie minęło więcej niż dwa dni, gdy do klubu zadzwonił telefon, zaproszono mnie do Prezydenta. Była to niezwykle merytoryczna rozmowa. Jak każda następna z Edwardem Szczuckim. Był to Prezydent, który zawsze dotrzymywał słowa. W rezultacie długiej wymiany poglądów punkt po punkcie omówiliśmy wszystkie relacje pomiędzy klubem a miastem i zakładami budżetowymi. Pozwoliło to na start w sezon 1995 z poukładanymi relacjami z miastem. Co więcej, Prezydent opłacił podstawowe, niecierpiące zwłoki rachunki klubu na ok. 30000 zł. Co ciekawe, z każdym rokiem nasza współpraca stawała się coraz bliższa. Prezydent stał się kibicem Unii. Za jego kadencji rozpoczęła się modernizacja stadionu. Wtedy to zamontowano pierwsze 5 tys. plastikowych siedzisk. Fakt, że przyczyniłem się politycznie do przegrania przez niego wyborów w 1998 był moim wielkim błędem. Jedyne, co mam na swoje usprawiedliwienie, to to, że myślałem, że Tomasz Maleszy będzie pomagał klubowi mocniej niż Szczucki. Tu nie myliłem się, z tą poprawką, że Maleszy rzucił milionami dopiero wtedy, gdy mnie już w klubie nie było, a ten stał się czyjąś prywatną własnością. Ale o przyczynach tej „miłości” później.


Sezon 1995 zapamiętałem też przez tłumiki. Kiedy wydawało się, że wszystko jest dopięte, tuż przed inauguracją PZM wymyślił wymianę tłumików. Musieliśmy znaleźć z dnia na dzień 8 tys. zł na kupno nowych. Od tego też momentu zacząłem przyglądać się temu tworowi pod nazwą Polski Związek Motorowy.


Druga Liga liczyła 12 zespołów. Pretendentów do awansu było czterech: Gniezno, Grudziądz, Zielona Góra i my. Trzeba było zająć pierwsze lub drugie miejsce. Zasada taktyczna awansu była prosta. Nie stracić punktów u siebie. Wygrać wszystkie mecze wyjazdowe poza trójką rywali bezpośrednich, a z Gnieznem, Grudziądzem i Zieloną Górą mieć dodatnie bilanse dwumeczów. Nam się to nie udało. Straciliśmy jeden punkt u siebie, remisując z Zieloną Górą. W Gnieźnie i Zielonej Górze prowadziliśmy po 13 biegach i oby dwa mecze przegraliśmy dwoma punktami. To spotkanie z Zieloną Górą w Lesznie będę pamiętał długo. Było cały czas na styku. Pech zaczął się defektem w biegu młodzieżowym w sytuacji wyraźnego prowadzenia 5:1 pary Baliński - Skórnicki. Tu pecha miał Adam. W piętnastym biegu przy prowadzeniu 4: 2 (dającemu nam zwycięstw) pecha miał jadący na 3 pozycji Damian. Reprezentujący Falubaz Rif Sartgariejew widząc, że nie dogoni Romana Jankowskiego, na wyjściu z drugiego łuku, przytrzymał motocykl, tak, że niedoświadczony wtedy junior musiał w niego wjechać. Podstęp się udał. Sędzia dał się nabrać i wykluczył Damiana. W powtórce Roman nie utrzymał prowadzenia i mecz zakończył się remisem. Ten stracony punkt zawsze mi ciążył. Postawiłem sobie, że co by nie było, nigdy więcej Zielona Góra nie zdobędzie punktu na Stadionie Alfreda Smoczka. Tak też było do mojego odejścia. Na awans była jeszcze szansa. Trzeba był wygrać ostatni mecz w Grudziądzu...
 

Dominika Bajer (za: inf. własne)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (112)
5 lat temu
Co to się porobiło Marek ze Świacikiem kosa
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Ehh meczu Dauga - Gniezno nie ma w tv
Całe szczęście bo nerwowo bym nie wytrzymał
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
Witam co za szopka
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Naprawde uwazaxie ze tam jest wina tylkonjednego czlowieka?
Ale tam jest tylko jeden szef i zapewne to tylko on podejmował decyzje.
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
Naprawde uwazaxie ze tam jest wina tylkonjednego czlowieka?
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
" w klubie poza Michałem, pracuje jego jedna córka, jej mąż, syn michała i partner drugiej córki. Cała reszta też nie jest przypadkowa. "

niezła klika :)
Pięknie się dobrali, teraz jak wszyscy stracą posadki będą musieli chyba z Czewy się wynieść,bo smród się będzie ciągnął mocno.
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
moja corka cos pisala?

NIE MOZLIWE !!!!!!!!!!!!!!

HAHAHAHA
Czekam do jutra z wypiekami na twarzy hahah.
Najbardziej bym chciała aby zrobili konfrontacje śmieszy Świącikiem a Cieślakiem. Myślę,że to byłoby lepsze niż kinowy hit :D
  Lubię
  Nie lubię
+1
5 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Z wielkim zażenowaniem przepraszam za mojego klubu wczorajsze zachowanie ;( Ale jeszcze tak sobie qrde policzyłem i ani was ani nas może w PO nie być ;(
Mało prawdopodobne. Jak CKM dostanie karnego walkowera to któraś z naszych drużyn tam wejdzie
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
ZZ? Trójka: Zmarzlik, Holder, Thomsen radę da.
Z Iverem wygraliśmy z mocnym Motorem. A Iver ze złamaniem jechał prawie cały mecz. Jak bedą jego furmanki to wygramy pewnie
Z wielkim zażenowaniem przepraszam za mojego klubu wczorajsze zachowanie ;( Ale jeszcze tak sobie qrde policzyłem i ani was ani nas może w PO nie być ;(
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
" w klubie poza Michałem, pracuje jego jedna córka, jej mąż, syn michała i partner drugiej córki. Cała reszta też nie jest przypadkowa. "

niezła klika :)
A co robi tam syn Bartek? I chłopak drugiej córki? Są lepsi niz Kanclerze
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com