Na tych wspomnianych treningach nie ma Mateusza Bartkowiaka. Wiemy, że jest na zwolnieniu lekarskim po artroskopii kolana. On sam z dziennikarzami nie rozmawia. A prezes co powie o jego sytuacji?
Nasz stosunek do pewnych spraw jest oczywisty. Gdy Mateusz Bartkowiak odchodził przed tamtym sezonem do GKM Grudziądz, to uzgodnił ze mną, kolegami z zarządu i trenerami, jak będzie wyglądała jego historia. My wtedy jasno postawiliśmy pewien warunek dotyczący tego, jak wyobrażamy sobie dalszą współpracę. Wtedy obie strony zgodziły się na wypożyczenie na określonych warunkach. A dziś, jeśli ktoś zmienia reguły podczas gry, to na pewno nie my jako zarząd. Za to wydaje mi się, że podgrzewanie tej sytuacji nie ma większego sensu. Mateusz zdaje sobie sprawę z tego, że ma kontrakt z nami, a my mówimy otwarcie, że chcemy, by jechał w Stali. Każdy z nas jest dorosły, bo dziś Mateusz jest już pełnoletni, więc nawet jeśli są jakieś niewyjaśnione rzeczy, to na pewno da się je załatwić. Trzeba usiąść do stołu i porozmawiać. Chyba jedynym problemem, a który zauważyły media, jest to, że Grudziądz kusił Mateusza nową ofertą. Gdyby GKM zachował się fair, zgodnie z tym, co uzgodniłem z prezesem Marcinem Murawskim, to Mateusz nie miałby „lizaka” i Grudziądz właśnie nie kusiłby go do pozostania w klubie. Niestety, w żużlu dane słowo jest słabe i później dochodzi do renegocjacji pewnych ustaleń, które w moim odczuciu zostały zamknięte w zeszłym roku.
A co z innym juniorem Alanem Szczotką, który też ma ważny kontakt ze Stalą? Zawodnik zastanawia się, czy wypełni tę umowę...
Alan nie miał jakiegoś wybitnego sezonu, jeśli chodzi o jego starty w Wybrzeżu Gdańsk w I lidze. Trudno mi też powiedzieć, czym dziś się kieruje. Ale przygotowujemy też plan B. Cały czas ciężko pracujemy. Niestety, jeśli chodzi o wychowanków klubu, to tak ułożyło się życie, że niektórzy z nich zrezygnowali z jazdy. A niektórzy odeszli z klubu przez problemy zdrowotne. Ja cieszę się z perspektywy narybku, który za około trzy lata miałby możliwość występowania w najwyższej klasie rozgrywek. Widać, że tam jest bardzo mocna paka. Ci młodzi zawodnicy idą dynamicznie do przodu. Jednak przez te najbliższe dwa-trzy lata jakoś będziemy musieli dawać sobie radę. Zaś te dziury to też powstały z jakiegoś powodu. Sam, przychodząc do klubu, zastałem pewien stan rzeczy. Stal zawsze stawiała na wychowanków, ale niestety, dziś jest ich mało w klubie i generalnie na rynku. Na pewno więc przydałby się nam jeden solidny junior, choć ta drużyna generalnie jest kompletna. Co ciekawe, czytałem w jednym z artykułów, że jeśli spojrzymy na średnią wieku wszystkich naszych zawodników, to mamy najmłodszy zespół. Ta średnia wieku to około 25 lat. To pokazuje, że ten skład został złożony przemyślanie. Do tego same wyniki sportowe tych żużlowców tylko wskazują, że ta kadra powinna ze sobą jeździć przez najbliższe trzy-cztery lata bez zmian. Oczywiście, można dyskutować o zawodniku do 24 lat, ale proszę nie zapominać, że mamy w tle Wiktora Jasińskiego, który mówi otwarcie, że chce zostać w Stali [na gali podsumowującej sezon w Pszczewie jako zawodnik Stali był też prezentowany Kamil Nowacki, który w tamtym sezonie ukończył wiek juniora - red.]. A jeszcze przez trzy lata będzie mógł reprezentować klub jako zawodnik do 24 lat. Patrick Hansen pojedzie na tej pozycji przez rok, więc można powiedzieć, że utworzyliśmy jakiś bufor, myśląc perspektywicznie i taktycznie, jeśli chodzi o zabezpieczenie tej pozycji. Brakuje nam jednego juniora, i to na dziś jest problem. Za to też nie przesadzajmy, bo nie jest to jakaś ogromna katastrofa. Większość klubów ma większe czy mniejsze problemy. W każdym razie liczę, że zarówno Oskar Hurysz, jak również przede wszystkim Mateusz Bartkowiak i Oskar Paluch będą stanowili trzon. I to przez najbliższe lata.
Oskar Hurysz, mamy Oskara Palucha, ale ten będzie mógł ścigać się w PGE Ekstralidze, gdy skończy 16 lat, a więc w czerwcu. Są też Kamil Pyt¬lewski i Oskar Ralcewicz, ale na razie brakuje im umiejętności. Czy w takim razie wspomniany plan B uwzględnia może Kacpra Pludrę, któremu Unia Leszno miała dać wolną rękę w poszukiwaniu klubu?
Ja, niestety, nie mogę tego komentować. Konkurencja też ma oczy szeroko otwarte. Jednak pracujemy nad planem B. Bądź co bądź, jestem przekonany, że każdy z nas wyrazi pewnego rodzaju chęć współpracy i ta sytuacja, jeśli chodzi o Mateusza Bartkowiaka, się wyprostuje. Powtarzam: uważam, że miejsce Mateusza jest w Stali, a jeśli są jakieś nie tyle niesnaski, ile różnice zdań, to trzeba je sobie po prostu wytłumaczyć. I gdyby Grudziądz nie kusił Mateusza, to nie byłoby tego przeciągania liny.
A co słychać u Marcusa Birkemose? Po odejściu Rafała Karczmarza do Wilków Krosno mógłby podjąć rękawicę i rywalizować o rolę zawodnika do 24 lat ze swoim rodakiem Patrickiem Hansenem, który przyszedł do Stali z Ostrowa po ostatnim sezonie. Również z Wiktorem Jasińskim. Ale czy ten nieprzewidywalny Duńczyk w ogóle utrzymuje kontakt z klubem?
Są jakieś przebłyski kontaktu z Marcusem Birkemose. On miał duży problem, szczególnie jeśli chodzi o sprawy prywatne. To także nie pomaga sportowcowi. Ale z tego, co wiem, to generalnie jakieś tam relacje z ojcem zostały z powrotem nawiązane. To jest dobry, ambitny, ale młody zawodnik, przede wszystkim o nieokiełznanym charakterze. I niestety, to powoduje czasem różnice zdań nawet w rodzinie - z tego, co widać. Ale sądzę, że Marcus powinien dojrzeć. Jeśli chce się być profesjonalnym sportowcem, to czasami trzeba trzymać emocje na wodzy. Życzyłbym sobie tego, by Marcus pojawił się w klubie. Ma z nami aktualny kontrakt. I jeśli chodzi o jego przyszłość, to tak naprawdę my nie zamykamy mu drzwi. Jednak musi on przede wszystkim pozałatwiać swoje prywatne sprawy.
o przed obozem przygotowawczym, na którym powinni trenować wszyscy, jest kilka znaków zapytania. A kiedy na taki obóz zawodnicy i sztab mieliby polecieć?
Jest jeszcze za wcześnie, żebyśmy cokolwiek potwierdzali. Jedną z opcji jest wyjazd podobny do tego, co w zeszłym roku [Stal była na Teneryfie i pobyt ten odbił się szerokim echem w mediach - red.]. Ale nie dlatego, żeby robić komuś na złość. Dziś toczą się pewnego rodzaju postępowania w sądzie, które ja i Stal założyliśmy. Mam więc nadzieję, że za chwilę zostaniemy przeproszeni za ten „pasztet”. Jeśli zaś chodzi o tę drugą propozycję, to temat jest dużo bardziej złożony. Ale PR-owo byłby na pewno bardzo głośny. Tylko, niestety, koronawirus stoi dziś na dużej przeszkodzie i zastanawiamy się, czy jesteśmy w stanie skorzystać z tego zaproszenia.
W nowym roku klub będzie świętował 75-lecie istnienia. Kibice mają oczekiwać jakichś atrakcji z tym związanych?
Nasz marketing nie śpi i pracuje. Na pewno będzie urocza gala. Planujemy zaprosić dużą liczbę gości. Sądzę więc, że za rok cała ceremonia będzie w Filharmonii Gorzowskiej, bo tam jest możliwość pomieszczenia około 700 osób. Mamy czas do przepracowania i zastanowienia się, jak będziemy chcieli to zrobić. Ale na pewno jest to bardzo ważna, jubileuszowa data. Będziemy chcieli sportowo postawić się naszym rywalom na torze, a cel mamy jeden: chcemy być najlepszym klubem w Polsce. Jeśli chodzi o świętowanie jubileuszu, to z pewnością przygotowujemy różne atrakcje, żeby ten dzień celebrować godnie, zgodnie z tradycją i historią klubu. Dla naszych kibiców i sponsorów.