Tysiące kibiców oglądających mecze Ekstraligi na H4 znają Twój głos, jesteś z nami już od 3 lat. Do Grudziądza z rodzinnego Tarnowa gdzie również jesteś spikerem/prezenterem w Unii Tarnów, masz kawałek drogi i pewnie ciężko mówić o przypadku jeżeli chodzi o Twoje pojawienie się na Hallera 4. Powiedz jak to się stało, że trafiłeś do GKM-u?
– W marcu 2019 roku mieszkałem już w Warszawie i zupełnie niespodziewanie dostałem propozycję poprowadzenia prezentacji grudziądzkiej drużyny. Zadzwonił do mnie Jacek Piotrowski z pytaniem czy chciałbym zmierzyć się z takim wyzwaniem. Wtedy do GKM-u dołączyli z Unii Tarnów, mojego „macierzystego klubu”, także Kenneth Bjerre i Patryk Rolnicki, więc można powiedzieć, że nie czułem się osamotniony w tej przeprowadzce. Przyjechałem do Grudziądza, gdzie z minuty na minutę czułem coraz większe podenerwowanie. Miałem sporą tremę. Z tego dnia nie zapomnę jednak momentu, w którym podczas swojego przemówienia Prezydent Maciej Glamowski powiedział w pierwszych słowach: „Grudziądz to żużel”, wzbudzając tym samym ogromne owacje. Tę energię wypełniającą halę poczułem na sobie i już wtedy wiedziałem, że żużel to podstawowy składnik krwi grudziądzan. Wszystko ułożyło się chyba na tyle dobrze, że wkrótce potem, wspólnie z Przemkiem Deką, prowadziliśmy mecze PGE Ekstraligi przy Hallera 4. Czuję się tu jak w domu.
Jak wyglądają przygotowania spikera/prezentera do meczu? Co jest niezbędne żeby dobrze wykonać taką pracę?
– Każdy mecz ma swoją historię, ale pisze się ona na długo przed jego rozpoczęciem. To mieszanka oczekiwań, emocji, wiary i marzeń. Marzeń o zwycięstwie. Czytam zapowiedzi, wywiady z zawodnikami, trenerami, opinie ekspertów. Każdy ma swoje przewidywania, typuje wynik. Mimo to, że mam świadomość układu sił, to jednak, jak to zazwyczaj w sporcie, wierzę w pierwiastek nieprzewidywalności. Wiem też doskonale, co może zdziałać doping, kibice. Dlatego bezpośrednio przed meczem staram się o jak najlepsze nastawienie. Zanim pojawię się na murawie, czy to w wieży, zbijamy sobie „piątki” ze wszystkimi w klubie, życzymy powodzenia. Wiara i pozytywne nastawienie są najważniejsze. Przeżywam każde zwycięstwo i każde niepowodzenie.
Praca spikera/prezentera nie jest zbyt powszechna, powiedz czy istnieją jakieś odnośniki czy wzory? Na kim Ty się wzorowałeś?
– Kiedy zaczynałem w 2009 roku moim mentorem był i nadal jest legendarny tarnowski spiker Adam Gomółka. Po dziś dzień imponuje mi swoją wiedzą i pamięcią do właściwie każdego wydarzenia żużlowego związanego z Unią Tarnów. To ciekawe, że Adam prowadzi zawody od 1983 roku, w którym ja się urodziłem. Przez cały ten czas poznałem wielu wspaniałych ludzi, dzięki którym jestem dzisiaj w tym miejscu, w którym jestem. Wiele się od nich nauczyłem, za co bardzo im dziękuje.
Jakimi cechami i umiejętnościami powinien się charakteryzować dobry spiker/prezenter?
– Myślę, że przede wszystkim powinien lubić ludzi. Mieszanka emocji z jakimi trzeba się zmierzyć podczas meczu jest nieprawdopodobna. Euforia potrafi zamienić się w rozpacz w ciągu kilku chwil. I na odwrót. W każdej z tych sytuacji trzeba się odpowiednio odnaleźć. Szacunek, nie tylko do własnych barw, klubu, zawodników, ale także do przeciwnika, to cecha nadrzędna. Na stadionie są przecież także nasi goście. Kibice drużyny gości. Drużyna gości. Mają takie samo prawo do radości w chwili zwycięstwa i do respektu, kiedy opuszczają stadion przegrani.
Powiedz czym zajmujesz się na co dzień? Czy możemy usłyszeć Twój głos poza środowiskiem żużlowym?
– Na co dzień jestem lektorem radiowym i telewizyjnym. Pracuję głosem, więc nawet jeśli ktoś nie zna mnie osobiście, to jestem prawie przekonany, że na pewno mnie słyszał.