Do startu nowego sezonu pozostało już tylko kilka dni. Wszystko jest gotowe i prezesowi pozostało obserwowanie, jak zawodnicy przygotowują się do pierwszego meczu?
Prezes obserwuje przez cały sezon, po sezonie i przed sezonem. Ogólnie wszystko jest dopięte praktycznie na ostatni guzik. Szykujemy się już do najbliższych zawodów. Jesteśmy po obozie rowerowym oraz obozie w Gorican. Mieliśmy sparingi w Gdańsku i z Wrocławiem. Jest coraz bliżej i cieszymy się, że to może się rozpocząć. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po naszej myśli.
W tym roku pogoda pozwoliła drużynie zaskakująco wcześnie wyjechać na lubelski tor.
Powiem szczerze, że sam byłem zaskoczony, że udało nam się tak szybko wyjechać na tor. I to w bardzo dobrych warunkach. Nawet zawodnicy byli zaskoczeni, że już na pierwszym treningu były takie warunki. Cieszę się z tego i to na pewno duża zasługa toromistrza Marka oraz trenera Maćka Kuciapy.
Jak w drużynie odnajduje się Maksym Drabik?
Maksowi na pewno trzeba dać jeszcze trochę czasu oraz spokoju. Ale od tego my jesteśmy. Myślę, że to dotyczy również mediów, żeby go nie atakować za bardzo. Musi wrócić na swoje tory, a mam nadzieję, że tak się stanie. Po pierwszych treningach wygląda bardzo dobrze, porównując do kolegów z drużyny.
W miejsce wykluczonych zawodników z Rosji ekstraliga pozwoliła stosować „zastępstwo zawodnika”. To dobre rozwiązanie?
Dla nas na pewno nie jest idealne, bo wolelibyśmy jechać w pełnym składzie. Natomiast myślę, że „zz” w naszym przypadku aż tak dużej krzywdy nam nie zrobi. Oby tylko przejechać sezon bez kontuzji.
Zastanawialiście się, jak taktycznie ułożyć plan na mecz i korzystanie z tej opcji?
Ja w trakcie sezonu nie wtrącam się w kwestię ustawienia par. To należy do Jacka Ziółkowskiego oraz Maćka Kuciapy. Oni się spotykają na bieżąco i dyskutują między sobą, jak rozwiązywać takie problemy.
Patrząc na składy drużyn ekstraligi, to Lublin i Wrocław nadal będą najmocniejszymi drużynami w lidze?
Uważam, że po sytuacji z wykluczeniem Rosjan ekstraliga jeszcze bardziej się wyrównała. Myślę, że pięć, sześć zespołów będzie walczyło o fazę play-off i o pierwszą trójkę. Nie stawiałbym nikogo w roli faworyta.
Czy widzi pan szansę, żeby w miejsce Grigorija Łaguty zakontraktować jeszcze wartościowego dla drużyny zawodnika?
Jeśli chodzi o topowych zawodników, to rynek jest tak wąski, że ciężko byłoby zastąpić Griszę kimkolwiek. Myślę więc, że ta „zetzetka” po części nas trochę uratuje. Uważam, że nawet instytucja „gościa” nie pomogłaby na tyle, żeby jechać kimś za Łagutę.
Nowością w tym sezonie będą rozgrywki drużyn do lat 24. Z jakim celem budowaliście zespół U24?
Na dzisiaj projekt ligi U24 na pewno jest dobrym pomysłem. Natomiast myślę, że przez pierwszy rok musimy obserwować, jak podejdą do tematu pozostałe zespoły. I jak odnajdą się młodzi zawodnicy na torach ekstraligi. Po sezonie będziemy mogli ocenić, czy ten projekt okazał się dobrym rozwiązaniem na najbliższe lata i czy rozwinie nam ekstraligę.
W drużynie są też młodzi zawodnicy zagraniczni. Podpisaliście z nimi długoterminowe kontrakty i starty w lidze U24 są formą inwestowania w ich rozwój?
Dopiero po sezonie będziemy mogli ocenić, jak się chłopaki rozwijają. Na pewno dużą szansą dla nich będzie trenowanie wspólnie z podstawowym składem. Myślę, że jeden, dwóch zawodników się rozwinie na tyle, że będziemy mogli myśleć o przyszłej współpracy.
Najważniejsza jednak będzie pierwsza drużyna Motoru, która sezon ligowy zainauguruje 8 kwietnia. W tym sezonie zespół będzie miał wyraźnego lidera?
Tak, jak było w zeszłym sezonie, siłą Motoru Lublin będzie wyrównany skład. Czterech seniorów oraz jedni z najlepszych juniorów w ekstralidze plus opcja dwóch zawodników, którzy mogą jechać na pozycji U24. Myślę, że taki skład będzie kluczem do sukcesu Motoru.