Fantastyczne to były mecze, nie zapomnę ich nigdy. Tak można krótko - parafrazując słowa klasyka - opisać to, co działo się w pierwszej kolejce nowego sezonu PGE Ekstraligi. Kibice spragnieni żużla zasiedli na trybunach i przed telewizorami aby obejrzeć, po blisko półrocznej przerwie, zmagania "Rycerzy Speedwaya". Kto nas zachwycił, a kto najbardziej rozczarował na początku sezonu? Zapraszam do krótkiego podsumowania piątkowych i niedzielnych spotkań na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Rozczarowanie kolejki (drużyna): Arged Malesa Ostrów Wielkopolski
Podopieczni Mariusza Staszewskiego już w przedsezonowych dywagacjach ekspertów byli wymieniani w gronie głównych faworytów do spadku. Jednak wszyscy zgodnie podkreślali, że przynajmniej u siebie powinni być trudnym rywalem dla wielu ekstraligowców. W ubiegłym sezonie 1 Ligi uczynili ze swojego stadionu prawdziwą twierdzę.Tym bardziej w spotkaniu z ZOOLESZCZ GKMem Grudziądz, który w minionym roku cudem uniknął spadku, a podczas okienka transferowego nie poczynił znaczących wzmocnień, powinni wypaść zdecydowanie lepiej. Różnica 20 punktów i przepaść jaka dzieliła w tym meczu gości i gospodarzy pokazała, że Ostrowianie na ten moment mają spory problem. Na pewno teraz sporo pracy przed nimi.
Niespodzianka kolejki: porażka Moje Bermudy Stali Gorzów
Cała kolejka ligowa obfitowała w niespodzianki. Moim zdaniem największą z nich jest porażka Stalowców na własnym stadionie. Po wykluczeniu Rosjan z rozgrywek wydawało się, że to drużyna z województwa lubuskiego staje się jednym z głównych faworytów do wygrania PGE Ekstraligi w tym roku. Poza tym swoją największą lukę w składzie, a więc pozycję do lat 24, uzupełnili rewelacją rozgrywek 1 Ligi - Patrickiem Hansenem. I w meczu inaugurującym rozgrywki sezonu 2022 Gorzowiacy podejmowali Motor Lublin, który w tym sezonie musi sobie radzić bez swojego kapitana - Grigorija Łaguty. Na papierze - większość atutów przemawiała za gospodarzami. Jednak - jak mawia Piotr Protasiewicz - tam gdzie kończy się logika, zaczyna się żużel. To zdanie dokładnie podsumowuje, co stało się w piątek wieczorem w Gorzowie Wielkopolskim.
Powyżej oczekiwań: Hubert Jabłoński
O jego talencie w Lesznie wiedzieli od dawna. Między innymi dlatego Piotr Baron zrezygnował z obu juniorów, którzy reprezentowali Unię w ubiegłym roku, a więc z Kacpra Pludry i Krzysztofa Sadurskiego. W koncepcji składu na nowy sezon znajdował się Damian Ratajczyk, który już bardzo dobrze zaprezentował się w kilku meczach ubiegłego sezonu oraz 16 - letni Hubert Jabłoński - absolutny nowicjusz w najlepszej lidze świata. Już jego debiut w wyjazdowym spotkaniu w Częstochowie i średnia 2,0 w 3 biegach sprawiły, że o tym młokosie dyskutuje obecnie cała żużlowa Polska. Na pewno warto się przyglądać rozwojowi tego chłopaka w kolejnych meczach i sezonach.
Rozczarowanie kolejki (zawodnik): Jack Holder
Młodszy z braci Holderów miał być jednym z liderów zespołu z Torunia, który w tym sezonie był uważany za jednego z faworytów do medalu w PGE Ekstralidze. I nic nie stoi na przeszkodzie by jeszcze nim był, natomiast wyjazd do Wrocławia zakończył się dla 26 - letniego Australijczyka sporym blamażem. 3 punkty w 6 startach, w tym jedno zwycięstwo biegowe, wykluczenie i 4 razy pozycja na końcu stawki to coś, co z pewnością nie przystoi zawodnikowi, który w ubiegłym sezonie legitymował się średnią biegopunktową bliską 2,0. Miejmy nadzieję, że wyciągnie wnioski z tego spotkania i w kolejnych będzie raczył swoich kibiców dużo lepszą, a przede wszystkim skuteczniejszą jazdą.
Dominik Mańczak (za: inf. własna)