Żużlowiec MOJE BERMUDY STALI Gorzów powrócił do ścigania po kontuzji, którą zanotował w domowym meczu przeciwko FOGO UNII. W pomeczowej rozmowie był zadowolony ze swojego powrotu oraz pozytywnie zaskoczony postawą swojego zespołu w Toruniu. – Ogromnie się cieszę, że wróciłem, bo zarówno lekarze, jak i ja musieliśmy wykonać kawał ciężkiej pracy. Jestem wdzięczny wszystkim za pomoc i wparcie – stwierdził Martin Vaculik.
Słowaka zabrakło w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym w Toruniu, jednak pożyczył swoje silniki Patrickowi Hansenowi (zdobył wtedy 9 punktów, przyp. red.) i śledził mecz przed telewizorem. 32-latek był pod wrażeniem postawy swoich kolegów z drużyny. – Jeszcze raz to podkreślę – jestem z nich bardzo dumny. Wielkie gratulacje dla chłopaków i mojego teamu, bo pokazali w Toruniu coś niesamowitego. Dzięki wynikowi, który uzyskaliśmy na Motoarenie, było nam trochę lżej. Oczywiście nie było lekko, bo każdy mecz w PGE Ekstralidze jest ciężki. Jak oglądałem przed telewizorem ten pierwszy mecz ćwierćfinałowy naszego zespołu, to prawie dwa razy miałem zawał. Czapki z głów dla naszego zespołu, bo byli niesamowici – oznajmił Słowak.
W niedzielnym meczu, Vaculik był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem w szeregach gospodarzy. 32-latek chwalił postawę całej drużyny. – Cieszyłem się, że mogę wrócić do nich. Nie mogłem zawieść ich ani kibiców. Po tym, jak zrobili kawał roboty w Toruniu, nie wyobrażałem sobie tego, żebym w tym meczu nie dał z siebie stu procent. Pojechaliśmy bardzo dobre spotkanie, jesteśmy w walce o medale i z tego się cieszymy – zakończył zawodnik MOJE BERMUDY STALI Gorzów.