Unia Leszno w sezonie 2010 zdominowała rozgrywki w Polsce. Warto wspomnieć, że "Byki" przed sezonem nie były stawiane w gronie faworytów, a transfer Janusza Kołodzieja uważano za wyjątkowo ryzykowne posunięcie. - Sięgnęliśmy po podwójną koronę, gdyż Janusz Kołodziej triumfował w finale indywidualnych mistrzostw Polski, rozegranym w Zielonej Górze. Kołodziej i Jarosław Hampel osiągnęli życiową formę. Pierwszy awansował do cyklu Grand Prix, drugi został indywidualnym wicemistrzem świata. Obaj wywalczyli złoto w Drużynowym Pucharze Świata. Mamy więc w klubie powody do dumy. Wygraliśmy aż piętnaście ligowych meczów, a w wielkim finale ekstraligi pokonaliśmy dwukrotnie Falubaz Zielona Góra. Pamiętajmy jednak, że na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat, zmienił się, i to w sposób zasadniczy, krajobraz sportu żużlowego. W polskich klubach ścigają się najszybsi na świecie. Tutaj podpisuje się najkorzystniejsze kontrakty. W latach osiemdziesiątych Unia Leszno była prawdziwym mocarstwem. Trzy razy z rzędu sięgała po mistrzowską koronę.- mówi Jankowski.
Szkoleniowiec "Byków" mocno wierzy w swoich zawodników. Jak zapewnia, Jarosław Hampel już wkrótce przywdzieje mistrzowską koronę. - Jednym tchem można wymienić siedmiu czy nawet ośmiu kandydatów do medali w cyklu Grand Prix. Jestem przekonany, że Hampel zostanie indywidualnym mistrzem świata. Czy już w tegorocznym sezonie? Zobaczymy. Kołodzieja także stać na medal.