Dzisiaj prezesi RKM-u twierdzą, że pismo jest nieważne, bo nie zostało podpisane przez dwóch działaczy. - Na razie sytuacja wygląda tak, że pismo potwierdzające należności jest nieważne, gdyż powinny być na nim podpisy dwóch działaczy. Po drugie my nie znamy dokładnie treści umowy między żużlowcem i klubem. Być może jest tam jakiś zapis umożliwiający jednostronne zerwanie kontraktu. Sąd ten dokument zobaczy, oceni, a potem my się do wszystkiego ustosunkujemy - mówi Pawlaszczyk.
Tymczasem Polski Związek Motorowy nie odbierze warunkowej licencji klubowi z Rybnika, mimo iż zobowiązania finansowe są podpisane przez prezesa klubu. Węgrzyk nie może pojąć całej tej sytuacji. - Słyszę i własnym uszom nie wierzę. Jak to jest możliwe, że nie uwzględniono moich roszczeń, skoro sam prezes Michał Pawlaszczyk wręczył mi własnoręcznie podpisane potwierdzenie należności. PZMot mając taki dowód powinien natychmiast odebrać klubowi licencję - mówi Węgrzyk.