- Trudno nam było od początku dobrze wjechać w ten mecz. Tor nas troszeczkę zaskoczył, bo był bardzo selektywny i został inteligentnie przygotowany przez gospodarzy. Jednak im bliżej końca zawodów, tym coraz lepiej się na nim prezentowaliśmy. Prawda jest taka, że ciężar walki musiał wziąć na swoje barki najmłodszy w mojej drużynie - Bartek Zmarzlik. Zabrakło punktów Mateja Zagara, bo wtedy sytuacja byłaby całkowicie inna. Straciliśmy też bardzo dużo punktów po świetnych wyjściach ze startu. Za dużo było jeżdżenia "na okrągło" po toruńskim torze, a za mało myślenia. Ścieżki były doskonale znane wszystkim moim zawodnikom. Co innego jednak znać, a co innego wykonać to w trakcie zawodów - mówi Czernicki.