Cykl Grand Prix rozpoczynał się w tym roku w Lesznie. Na swoim domowym torze, Kołodziej prezentował się całkiem przyzwoicie, do ostatniego biegu turnieju zasadniczego. Atakując Jarosława Hampela, "Koldi" zahaczył o jego przednie kolo i z impetem wpadł w bandę. Niby nic poważnego mu się nie stało, jednak po kilku dniach wyszło szydło z worka i Kołodziej przez kolejne tygodnie narzekał na efekty tego na pozór niegroźnego upadku.

W kolejnym turnieju, tym razem w Goeteborgu, Janusz Kołodziej otarł się o podium zajmując ostatecznie 4 miejsce. Należy jednak od razu wyjaśnić, że zawody przebiegały w bardzo złych warunkach pogodowych - liczył się praktycznie tylko start i Kołodziej właśnie to wykorzystał. Dodatkowo turniej zakończono po zaledwie 4 seriach startów.

Zawody w Pradze oraz stolicy Danii Janusz Kołodziej kończył z minimalnym dorobkiem punktowym, zamykając tym samym stawkę zawodników. Przed nim start w Cardiff. - Wiem mniej więcej, jakie błędy popełniłem przy okazji ostatniego Grand Prix. Byłem totalnym cieniem a nie zawodnikiem, teraz postaram się to zmienić - powiedział Janusz Kołodziej.

W ostatnich meczach ligowych "Koldi" prezentuje nieco bardziej wyrównaną formę niż na początku sezonu. Czy zatem miło zaskoczy polskich kibiców w sobotnim Grand Prix Wielkiej Brytanii?