- Tam, gdzie ma startować, z premedytacją robi się tory bardzo przyczepne. Rywale zorientowali się, że Tomek ma sprzęt przygotowany na nawierzchnie przyczepne, ale tylko lekko. Na innych idzie mu tak jak idzie, bo musi walczyć i z przeciwnikiem, i z motocyklem - mówi Plech.
- Kilka, kilkanaście lat temu żaden tor nie był mu straszny. Jeździł na każdej, nawet najbardziej grząskiej nawierzchni. Wysyłano go nawet na testy, żeby sprawdził, czy da się ścigać. Teraz to się zmieniło - dodaje.