- Ostatnie dni dały mi sporo radości, bo odrobiłem część strat do lidera Grand Prix i zdobyłem indywidualne mistrzostwo Polski. Długo na to czekałem, więc naprawdę bardzo, bardzo się cieszę. I z wyniku, i ze stylu - to, że wygrałem każdy swój bieg w turnieju pokazuje, że stać mnie na równą i stabilną jazdę na wysokim poziomie.
Teraz czas na Vojens, do którego podchodzę spokojnie. Co ma być, to będzie. W moich planach nic się nie zmienia. Ciągle mam zamiar gonić Grega Hancocka, ale nie chcę wytwarzać niepotrzebnej presji. Nie będę wyliczał punktu po punkcie i zastanawiał się co bieg, czy jestem już bliżej Hancocka czy dalej. Wiem jedno - jeśli będę wyjeżdżał na tor, wygrywał i zostawiał rywalami za sobą, będzie dobrze. W trakcie zawodów nie ma czasu na wyliczanie punktów.Trzeba robić swoje, pędzić do mety. A nie obliczać punkty w programie.
Wiele osób zwraca uwagę na moją walkę z Hancockiem, ale ja muszę też uważnie patrzeć za siebie. Tak, jak ja chcę doścignąć Grega, tak ze mną zrównać chce się Andreas Jonsson. Jest ostatnio w świetnej formie, a to, że w ostatnich zawodach Grand Prix zawsze bywa na podium nie jest przypadkiem. Druga połowa sezonu jest dla niego doskonała.
Przez to, że Jonsson tak szybko dołączył do kandydatów do medali zawody w Vojens zapowiadają się bardzo ciekawie. Im ciaśniej jest w cyklu tym lepiej dla kibiców, bo liczy się każdy wyścig.
Jeśli chodzi o tor w Vojens, nie mam do niego uwag. To obiekt znany, raczej nie sprawiał wielkich problemów. Myślę, że wszyscy wiedzą, czego się po nim spodziewać. Zapraszam kibiców do oglądania zawodów - może być równie ciekawie, jak w ostatnich turniejach - pisze Hampel.