Dotychczasowy szkoleniowiec Falubazu Zielona Góra - Marek Cieślak na codzień mieszka w Częstochowie. Przyznaje, że dojazdy do grodu Bachysa bywają bardzo męczące. - Kontrakt podpisywałem dwuletni, ale mam też furtkę. Mogę sobie przez nią wyjść. Powiem panu, że muszę wszystko przemyśleć, z Częstochowy do Zielonej Góry jest 375 km, w dwie strony to już 750. Człowiek trochę starszy jest, 62. rok życia leci, nie chce się jeździć. I to jedynie może mnie załatwić. Od maja ubiegłego roku do dziś zrobiłem za kółkiem 106 tysięcy kilometrów - powiedział Marek Cieślak.
Jeżeli nie Marek Cieślak, to kto? Być może Rafał Dobrucki. Prezes Falubazu Zielona Góra wciąż podtrzymuje swoją ofertę pracy dla byłego zawodnika. - Odwiedzałem Rafała, gdy ten przebywał w domu po wypadku i wtedy też zaczęliśmy rozmawiać o jego przyszłości. Moja propozycja, która wtedy padła była taka, że obojętnie jaką drogę wybierze, chciałbym, żeby był w klubie - czy będzie miał podpisany kontrakt zawodniczy czy menadżerski, czy będzie w innej roli, to chciałbym bardzo mieć takiego człowieka. - mówi Robert Dowhan.