- To, co działo się jakiś czas wokół Piotra, stanowiło czyste szaleństwo. On sam się tym wszystkim mocno stresuje. Wywalczył sportowy awans, a wszyscy wokół zaczęli mu huczeć koło ucha, żeby zrezygnował z Grand Prix. Przez złe przepisy doprowadziliśmy do sytuacji, w której zawodnik za sukces dostaje po łapach. Możecie spokojnie napisać, że moja rezygnacja z Falubazu to forma protestu przeciwko wprowadzeniu przepisu ograniczającego zatrudnienie zawodników z Grand Prix. Słyszę, że to się ma zmienić, ale ja już w to nie wnikam. Zresztą i beze mnie Falubaz da sobie radę - mówi Cieślak.
Co dalej z Cieślakiem? Najprawdopodobniej rozpocznie on pracę w zespole z Tarnowa. Jak sam informuje - chce rozruszać ośrodek na południu Polski, aby niekatualna stała się opinia o bogatej i mocnej północy kraju i słabym i biednym południu. - Wiadomo, że prowadzę rozmowy i są one bliskie pomyślnego zakończenia. Kontraktu jeszcze nie podpisałem, lecz obie strony wyrażają chęć współpracy. Tauron Azoty to wyzwanie. Trzeba stworzyć mocny ośrodek żużlowy na południu, bo zrobiła nam się tam pustynia. Trzeba rozruszać środowisko, żeby nieaktualne stały się oceny, że mamy mocną i bogatą północ oraz biedne i słabe południe - dodaje.