- Podpisałem zawodowy kontrakt w 18. urodziny, ale tak po prostu wyszło, niczego nie planowałem. Liczę, że będę mógł się dzięki temu rozwijać i na torach ekstraligi zrobię kolejny krok do przodu. Robię wszystko, żeby tak było. Ciężko pięć razy w tygodniu pracuję z chłopakami na treningach. Mięśni mam chyba nawet trochę za dużo. Zaczyna mi to przeszkadzać i trzeba będzie coś z tym zrobić. Sprzęt? Nie mam jeszcze wszystkiego, czekam na silniki. Zawsze inwestowałem ze swoich, bo klubu na nic nie było stać. Dostawałem pół ramy, tłumik, i to wszystko. Amatorski kontrakt mi się nie opłacał. Teraz zrobię jakieś punkty, to przynajmniej parę groszy wpadnie - komentuje Artur Czaja.