- Ponosimy takie same koszty jak kluby z ekstra- lub pierwszej ligi, mimo że tam frekwencja jest większa. Musimy pokryć wydatki za opiekę medyczną, funkcyjnych czy ciągnik i polewaczkę. To nie są małe sumy i niestety ciągle wzrastają. Ponadto otrzymujemy coraz mniejsze wsparcie od sponsorów, którzy od kilku lat tłumacząc się kryzysem gospodarczym, niechętnie przekazują pieniądze na sport. Jeśli chcemy przetrwać, to nie mamy innego wyjścia, jak podniesienie ceny biletów. Obliczyliśmy, że finanse uzyskane za podwyżkę pozwolą nam opłacić jednego dobrze punktującego zawodnika w spotkaniu. Wiem, że nasza decyzja nie będzie wśród kibiców popularna i spotka się z krytyką. To jednak działanie konieczne. Dlatego prosimy o wyrozumiałość i nieodwracanie się od klubu. Obiecujemy, że każdą złotówkę właściwie spożytkujemy. Szukamy oszczędności wszędzie, gdzie jest to możliwe. Z tego powodu etat straci księgowa, a jej obowiązki przejmie zewnętrzna firma obrachunkowa - tłumaczy prezes opolskiego Kolejarza Jerzy Drozd.
Opolscy działacze do końca lutego muszą spłacić długi za poprzedni sezon, aby klub uzyskał bezwarunkową licencję na starty.
- Pewne zaległości jeszcze mamy, ale intensywnie pracujemy nad ich uregulowaniem. Część pieniędzy, które pozyskaliśmy w tym roku, przeznaczyliśmy na spłatę zobowiązań, natomiast sporo otrzymali zawodnicy na przygotowania do rozgrywek. Uznaliśmy, że taki podział będzie właściwy - kończy prezes Drozd.